niedziela, 29 września 2013

Hejka! (Niestety) Jest to ostatni rozdział naszego kochanego Hikaru&Kaoru <3
Kolejne opowiadania mogą sie troche opóźnic, ponieważ wystąpiły małe komplikacje xD
No, ale jak na razie, życze miłego czytania! ^^
                                                                                ~ Amy*

*************************************************

Kaoru - Ookami
Hikaru - Amy*


Rozdział 3

- Teraz ty,  Hikaru- powiedział, podając bratu rzutki, które Tamaki dał im do zabawy. Mógł się spodziewać, że urządzi przyjęcie w plebejskim stylu, ale jakoś mu to nie przeszkadzało, a nawet fajnie się bawiło.
- Patrzcie, a to nazywają chipsami- powiedział Jego Wysokość, a Hikaru i Kaoru od razu zabrali całą miskę, śmiejąc się. - Ej oddawajcie to!- krzyknął Tamaki.
 - Nie ma mowy- burknął Kaoru. Muzyka,  która rozbrzmiewała w rezydencji też nie była mu ani trochę znajoma.

Naprawdę dobrze się bawił. Cudowne było to uczucie: widzieć znowu roześmianego Kaoru. Wszyscy byli na tej imprezie. Oczywiście można było się spodziewać po Tamakim, że urządzi coś w stylu plebejskich przyjęć, ale nie przeszkadzało mu to za bardzo. Ważne, że wszyscy dobrze się bawili. Podszedł do stołu z napojami, przy którym zauważył Kyoye.
 - I jak ci się podoba impreza?- zapytał, nalewając sobie jakiś dziwny napój do kubka.
 Kyoya tylko westchnął i zabrał mi kubek z ręki.
 - Ej, oddawaj! Pic mi się chce!
 - Wiesz, poncz jest przyrządzony w stylu plebejskim, czyli jest tu prawie sam alkohol.
 Spojrzałem się ze zdziwieniem na niego.
- No i?
 - No i, jesteś nieletni, co oznacza, że nie możesz się tego napić. Tu obok masz napoje dla młodszych gości.
Zrobiłem naburmuszona minę, ale nalałem sobie do kubka drugiego soku. Wiedziałem, że nie ma sensu sprzeczać się z Kyoyą. Jednym duszkiem wypiłem napój i wróciłem do Kaoru.

- Hikaru, zatańczymy?- spytał brata, uśmiechając się do niego. Zapomniał już o tym,  co wydarzyło się wcześniej i po prostu chciał jak najlepiej spędzić tę noc. Czuł, że wydarzy się coś ciekawego, a on lubił takie rzeczy, więc dokładnie obserwował wszystko dookoła. Spojrzał na Haruhi. Nie sądził, że jej też uda się tu odnaleźć.
- Haruś, Haruś!- krzyczał Honey, kręcąc się z nią i z Morim. Zaśmiał się cicho pod nosem.

- Jasne! -  złapał Kaoru za rękę i popędził z nim na środek parkietu. Muzyka był szybka i ruchliwa, co jeszcze bardziej zachęcało do zabawy. Nadal trzymając Kaoru za rękę zakręcił nim dwa razy, po czym głośno się zaśmiał. Naprawdę świetnie się bawił!

Uśmiechnął się szeroko. Już dawno się razem w taki sposób nie bawili. Ścisnął rękę brata, a następnie dalej z nim tańczył. To było takie cudowne: znowu móc poczuć,  jak to jest cieszyć się razem z Hikaru. Czuł, że są tu najbardziej rozrywkowi.

Tańczyli, śmiejąc się, kiedy nagle muzyka się zmieniła. Z głośników rozmieszczonych na całej sali zaczęła lecieć jakaś wolna piosenka. Uśmiechnął się lekko i puścił dłoń brata.
 - No, najwyraźniej koniec szaleńczego tańca.
Odwrócił się plecami do brata, kierując się w stronę stołów z przekąskami.

Zaśmiał się i opadł na kanapę, próbując wyrównać oddech.
 -Kaorek, dawno nie widziałem was takich rozbawionych- usłyszał głos Honey'ego i spojrzał na niego.
- No... Dawno...- powiedział cicho, uśmiechając się.
 - Patrz królisio też się dobrze bawi- sempaj podstawił mu maskotkę pod nos, a on się zaśmiał.
 -Proszę.- usłyszal głos Haruhi, która podała picie Haninozuce.- O, Kaoru, ty też chcesz?- spytała.
- A co to?
 - Sok. Honey- sempaj nie chciał napić się niczego innego- westchnęła, a Kaoru wziął od niej sok i wypił go od razu.

Wcisnął do buzi garść chipsów po czym zaczął przyglądać się tańczącym parom. Nagle wpadł na pewien pomysł. Podszedł do Kaoru, który siedział na kanapie i nachylił się do niego.
 - Hej, wpadłem na ciekawy pomysł. Widzisz te tańczące pary...? No to co powiesz na to, aby tak na parkiet wyszli Haruhi i Jego Wysokość...? - spojrzał się w stronę Haruhi, która właśnie dawała kubek z piciem Kyoyi. Uśmiechnął się złośliwie i usiadł na kolanach brata. - No, to co o tym myślisz, Kaoru?

- Jak zamierzasz to zrobić Hikaru?- spytał, uśmiechając się tak samo jak brat, po czym rozejrzał się po całej sali. Ciekawiło go jak to wszystko wypadnie. Na pewno będą mieli powód do śmiechu.

- Ja zajmę się Haruhi, a ty Tamakim. Wymyślisz coś, aby zwabić go na parkiet, a ja zrobię to samo z Haruhi. No i po prostu popchniemy ich na siebie. Jego Wysokość na pewno zrozumie aluzję.... - zawahał się na moment, po czym poprawił- Na pewno nie jest takim idiotą, żeby nie zatańczyć z Haruhi.
Podniósł się z kolan brata i podał mu rękę.
 - No, to do dzieła.

Złapał jego rękę i wstał.
-Chyba dałeś mi łatwiejszą robotę Hikaru- zaśmiał się i ruszył w stronę Tamakiego.
 - Wasza Wysokość, wasza wysokość!- zawołał i podbiegł do niego- Co ty w ogóle robisz?- spytał, widząc jak ma zawiązaną jakąś opaskę na głowie.
 - Sam nie wiem, ale czy nie wyglądam wspaniale?
- Nie...-burknął- Z resztą, mniejsza. Wasza wysokość czemu nie tańczysz z Haruhi?
- A po co miałbym ta...
- W końcu jesteś jej ojcem no nie? Powinieneś z nią zatańczyć, ale jak nie chcesz...- powiedział, machnął ręką i chciał odejść, ale Tamaki złapał go za ramię, a kiedy Kaoru się odwrócił zobaczył jego zapłakaną twarz.
- Tatuś bardzo chce- wydukał.
- No już,  tylko nie rycz.

Podszedł do Haruhi i złapał ja za ramię.
- Hikaru? Coś się stało...?
 - Można tak powiedzieć. Kaoru gdzieś poszedł, a mi się nudzi... Zatańczysz ze mną?
Ukłonił się przed nią i złapał ją za dłoń.
- I nawet nie próbuj odmawiać! Jedyne co robisz, to albo podajesz przekąski, albo napoje. Przyda się trochę cię rozerwać, co ty na to?
 - Czy ja wiem...
- No dawaj, będzie fajnie! - posłał jej promienny uśmiech,  po czym ruszył z dziewczyną w stronę Kaoru. Coraz bardziej zbliżali się do Tamakiego i Kaoru, kiedy Hikaru obrócił dziewczyną i delikatnie popchnął w ramiona Tamakiego. Niemalże w tej samej chwili wycofał się szybko z powrotem na kanapę.

Spojrzał na nich i zaśmiał się cicho, kiedy zobaczył,  jak bardzo są czerwoni i zdezorientowani, aż w końcu zaczęli tańczyć. Niepewnie, jednak z czasem coraz lepiej. Kaoru uśmiechnął się i przeciągnął, wracając do brata.
 - No i znowu się udało- skoczył na kanapę obok niego i założył nogę na nogę.

- Haha, no ba! Wybacz, żeby się nie udało!
Oparł głowę na ramieniu brata i spojrzał w stronę Tamakiego i Haruhi. Na początku nie wiedzieli, co robić, jednak już po chwili odnaleźli się we wspólnym tańcu. Uśmiechnął się lekko i przytulił do brata. O dziwo, pragnął jego bliskości jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Schował twarz w jego szyje i szepnął cicho:
 - Cieszę się, że tu przyszliśmy, wiesz, Kaoru?

 Zarumienił się lekko, czując,  jak wali mu serce, po czym uśmiechnął się , chcąc wszystko zamaskować.
- Ja też Hikaru- przyznał. Odszukał jego dłoń i splótł swoje palce z jego, tak jak czasami robili. Spojrzał na ich dłonie i nagle poczuł przyjemne ciepło. "Co się ze mną dzieje?".

Siedział tak przez dłuższą chwilę,  wtulony w Kaoru. Czuł przyjemne ciepło kiedykolwiek zbliżał się do brata. Jednak po chwili podniósł się i w pośpiechu podszedł do stołu z napojami. Dopiero teraz poczuł smak tych chipsów. Strasznie paliło go w buzi, musiał jak najszybciej się czegoś napić. Wziął kubek i nawet nie patrząc, co robi, nalał sobie jakiegoś soku, po czym jednym haustem wypił całość. To mu jednak nie wystarczyło. Nalał sobie kolejną porcję, a po niej jeszcze cztery kolejne. Odłożył kubek na stół z westchnieniem ulgi. Pożar w buzi został nareszcie ugaszony. Idąc z powrotem do kanapy zakręciło mu się lekko w głowie. Czknął i z ledwością doszedł do kanapy, na którą od razu się rzucił.

- Hikaru... Co ci jest?- spytał, patrząc na brata zdziwiony. Zauważył, że ma zaróżowione policzki, więc dotknął jego czoła. Było ciepłe, jednak nie wskazywało na to, aby miał gorączkę. Zauważył, że teraz Hikaru zachowuje się dziwnie, a nawet bardzo.

Czknął jeszcze raz, po czym z trudem podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na brata i głupio się zaśmiał.
 - Karu! Ja sie widze podwóóójnie.... Hahahahaha!!!
Nie wiedział, co się z nim dzieje, ale miał ochotę po prostu się śmiać. Nagle poczuł lekki ból głowy. Złapał się za czoło i potarł je maniakalnie.
 - Cholera..... Wisz, Karu, głowa mnie boli.... Och (czknięcie), coś nie tak jist.... Hahaha!! Nie wyrobie.... Karu, ty masz trzy głowy!! - przewrócił się na bok i złapał za brzuch, ciągle się śmiejąc.

- Eee...- zdziwił się i wstał, patrząc  na brata. Nie do końca rozumiał o co chodził. Przybliżył się do niego i poczuł z jego ust jakiś dziwny zapach. Jakby poncz, ale do tego jeszcze coś innego.
 -Poczekaj, pójdę po Kyouye- sempaja.

- Hahahaha!! Światełka.... *.*
Leżał na kanapie, śmiejąc się i patrząc na lampy porozstawiane po całej sali. W głowie dziwnie mu pulsowało, jednak chłopak nie przejmował się tym. " Światełka" całkowicie pochłonęły jego uwagę.

-Kyouya- sempaj, coś się dzieje z Hikaru!- powiedział zdenerwowany i zaciągnął go do kanapy. Ootori tylko westchnął.
 - Mówiłem ci, że masz nie pić tego ponczu,  Hikaru- powiedział, poprawiając okulary- Zaraz wezwę wam samochód do domu- skierował się do Kaoru i wyjął telefon.
 -Poncz?- spytał, a Kyouya uśmiechnął się pod nosem.
 - Tak. Z przeważającą ilością alkoholu - odpowiedział, a Kaoru stanął w miejscu, po czym strzelił się z otwartej dłoni w czoło. "Co za debile..."- spojrzał na Hikaru i usiadł obok niego.

- Karu!!! Kija!!!Paczcie, jakie światełka.... *.*
Położył wygodnie głowę na kolanach Kaoru i uśmiechnął się szeroko. Wskazał na kolorowe lampy i szepnął z zachwytem:
 - Światełka.... *.*
Po chwili jednak, jakby przypomniały mu się słowa Kyouyi, westchnął cicho i zaczął śpiewać sobie pod nosem.
- Poncz, poncz, poncz, poncz to fajna rzecz! Karu!! A ty piłeś poncz...?(czknięcie) Poncz, poncz, poncz, poncz....

- Hikaru, zamknij się w końcu- powiedział zirytowany i zatkał mu usta. Uważał Tamakiego za idiotę. Jak mógł na imprezę zamówić poncz z alkoholem?! Czy on do reszty zwariował?! Po chwili westchnął i spojrzał na Hikaru i odgarnął mu włosy z twarzy.

Patrzył się z dołu na Kaoru. Nie wiedział, dlaczego brat jest na niego zły. Do jego oczu napłynęły łzy. Zdjął delikatnie rękę Kaoru ze swoich ust, po czym splótł z nim palce.
 - Kaoru.... Dlaczego jestś zły na mnie....? Zrobiłem coś źle....?
 Po jego policzkach popłynęły łzy.

- Co? Nie! To nie na Ciebie jestem zły,  Hikaru- zaprzeczył i ścisnął jego rękę i oparł się czołem o jego czoło, po czym zamknął oczy. - A bałeś się, że to mi się coś stanie, co?- szepnął.

Hikaru odetchnął cicho po czym z powrotem się zrelaksował. W jego głowie działy się baaardzo dziwne rzeczy. Wszystko tam było takie kolorowe, że nie mógł zamykać oczu, bo od razu mu się niedobrze robiło. Czknął ponownie.
- Kaoru.... czy ja umre....?

Otworzył oczy, a po chwili się roześmiał. To zaczynało robić się zabawne. Hikaru wyglądał tak śmiesznie.
-Nie głuptasie- zaśmiał się znowu i ścisnął jego dłoń.
- Kaoru, macie samochód- usłyszał głos Kyouyi.
 - E... Sempaj, pomoże mi ktoś go zanieść? Bo ja nie dam rady. To kolejna rzecz, którą się różnimy- westchnął.

- Samochóóóóóóód.....?
 Hikaru z fascynacją wydawał dźwięki, jakie wydaje samochód, kiedy to Kaoru, Kyouya oraz Mori-sempaj nieśli go w stronę pojazdu. Jeszcze podczas jazdy  wydawał śmieszne dźwięki. Wysiadając, Kaoru potrzebował pomocy połowy personelu, ponieważ Hikaru skakał na wszystkie strony, chcąc złapać  kolorowe muszki.

Kiedy w końcu walnął go na łóżko, usiadł na podłodze i odchylił głowę do tyłu, patrząc w sufit.
 -Hikaru, nigdy więcej nie dotykaj się do alkoholu. Jesteś wtedy męczący- wydukał i położył się na podłodze, rozkładając ramiona na boki i zamknął oczy, odpoczywając.
Wtedy usłyszał, jak łóżko zaskrzypiało, wiec spojrzał w tamtą stronę, mając nadzieje, że Hikaru nie zamierza znowu biegać po rezydencji.


Zszedł z łóżka i zauważył Kaoru rozłożonego na podłodze. Doczołgał się do brata, po czym usiadł na nim.
 - Co masz na myśli mówiąc "męczący"?- czknął lekko i zaśmiał się. Jednak już po chwili spoważniał. - Kaoru, czy ty mnie kochasz?- spytał się, powstrzymując przy tym czknięcie.

Nie wiedział dlaczego, ale na to pytanie zrobiło mu się gorąco, a serce zabiło szybciej.
- P...przecież to jasne, że cię kocham, Hikaru... Jesteś moim bratem- powiedział, ale drugą część powiedział ciszej. Podparł się łokciami, a następnie oparł plecami o lóżko, aby było mu wygodniej.

Hikaru tylko westchnął,  po czym oparł czoło o ramie Kaoru.
 - No nie wiem, czy powinienem ci wierzyć, braciszku.... Naprawdę mnie kochasz?
 Po czym podniósł szybko głowę, co wywołało jedynie większy ból głowy. Jednak Hikaru to zignorował i wpatrywał się w coś ponad łóżkiem.
- Jak można udowodnić taką miłość, co, Kaoru?
Czknął lekko i spróbował zachować powagę.

Wzdrygnął się, kiedy brat powiedział, czy nie wie, czy powinien mu wierzyć. Jak to? Czemu w ogóle tak powiedział? Kiedy usłyszał drugie pytanie, zarumienił sie mocno, a rękę przeniósł w miejsce, gdzie powinno być serce, ale tylko na chwilę. Później znowu ją opuścił.
 - N...nie wiem Hikaru- zająknął się.

- Hmmm.....-  zamyślił się na moment, po czym spojrzał na Kaoru. - Czerwienisz się, zdajesz sobie z tego sprawę, co?- znowu się zaśmiał, po czym zbliżył swoją twarz do twarzy brata. - Hej, Kaoru, zawsze myślałeś o mnie jak o swoim bracie....? Bo wiesz, ja nie zawsze miałem o tobie takie zdanie. Te momenty, kiedy to się uśmiechasz (czknięcie), albo, kiedy tak słodko się rumienisz, tak jak teraz na przykład-  znowu się roześmiał jeszcze bardziej przysuwając swoją twarz do twarzy Kaoru.

- Nie, nie zawsze...- wydukał, jednak kiedy zobaczył jak brat przysuwa się jeszcze bliżej, nie mógł już nic z siebie wydusić. Jego serce w tym momencie waliło jak oszalałe, a policzki były całe czerwone. Zacisnął ręce w pięści i zatrząsł się lekko, jednak się nie odsunął. - Hikaru... Co ty...?

Przyłożył ostrożnie swoje usta do ust Kaoru. Pocałunek był krótki i delikatny.  Odsunął się od Kaoru z szerokim uśmiechem.
 - Tak chyba można udowodnić swoją miłość, co nie? Czknął lekko i roześmiał się, po czym znowu zbliżył się do Kaoru. Tym razem trwało to dłużej. Hikaru lekko się zdziwił, kiedy Kaoru odwzajemnił pocałunek.

Na początku nie wiedział, co ma zrobić. Siedział w miejscu z rozszerzonymi oczami. Jego serce niemal wyskakiwało z klatki piersiowej. Był zszokowany, jednak kiedy Hikaru się odsunął, poczuł, że znowu chce poczuć jego usta. Kiedy to się stało, niepewnie odwzajemnił pocałunek brata. Nie do końca wiedział, co się dzieje, ale po jego ciele roznosiło się jakieś przyjemne ciepło, a w głowie skakało mu pełno różnych myśli. Zamknął oczy, a spod jego powiek wydostały się pojedyncze łzy. Nie wiedział dlaczego. Może dlatego, że w końcu odkrył, co tak naprawdę czuje do brata? To było na swój sposób cudowne, ale... Co, jeśli Hikaru o tym zapomni?

Nadal miał w głowie potworny mętlik. Ale było mu tak ciepło, tak miło razem z Kaoru. Podniósł się z kolan brata po czym podciągnął Kaoru do pozycji stojącej i  popchnął go delikatnie na łóżko. Położył się obok niego i wrócił do jego rozgrzanych warg. Czuł się naprawdę dziwnie, z resztą jak przez większość wieczoru.

Chciał go odsunąć. Powiedzieć, że o tym zapomni, że nie powinni, że to nie przystoi, ale nie potrafił. Za bardzo mu się to podobało. "Kaoru, jesteś samolubny"- pomyślał i dopiero wtedy spróbował odsunąć brata. To nie byłoby fair wobec Hikaru, gdyby tego nie zrobił.

Poczuł, jak Kaoru delikatnie go od siebie odsuwa. Zdziwił się lekko, ale pozwolił się odsunąć na wyciągnięcie ręki. Ale go to zabolało. Jakby na zawołanie w jego oczach stanęły łzy. Poczuł się odrzucony, co pewnie było prawdą.

- Hikaru, ty jutro nie będziesz tego pamiętał...- powiedział cicho i odwrócił wzrok, a po chwili mimo wszystko przytulił się do brata, zamykając oczy. Czy Hikaru musiał zrobić to akurat teraz? Czy musiał pocałować go w takim stanie? A co jeśli... Jeśli to było spowodowane tylko tym, że wypił trochę ponczu z alkoholem?

- Wcale nie zapomnę!- zaprzeczył gorliwie,  ale wiedział, że już nic nie wywojuje. Jednak łzy popłynęły mu po policzkach. Nie chciał, aby Kaoru się zorientował, że płacze, ale przez przypadek pociągnął nosem. Zamknął oczy i czekał w ciszy na to, aż Kaoru nakrzyczy na niego, że się maże. Po prostu tak bardzo bolał go fakt, ze brat go odrzucił....

- Przepraszam- wyszeptał- Po prostu czuję, że to nie byłoby wobec ciebie w porządku, jeżeli byś zapomniał- powiedział cicho. Nie lubił, kiedy brat płakał. Odsunął się od niego i spojrzał w jego oczy. - D...dobranoc, Hikaru- pocałował go lekko w usta, po czym mocno się zarumienił i odwrócił do niego tyłem. Oblizał usta. Naprawdę chciał więcej, ale co mógł zrobić.

Po chwili wahania wtulił się w plecy Kaoru. Łez nie potrafił zatrzymać. Płakał cicho. Czuł się potwornie, od strony fizycznej jak i psychicznej. Westchnął cicho, przy czym jego głos lekko zadrżał. - Dobranoc, Kaoru.....- zawahał się na chwilę, po czym dodał- Nie zapomnę.

-Obiecujesz?- spytał cicho i położył dłoń na jednej ręce Hikaru, którą go obejmował. Spojrzał na to i zamknął oczy, aby się uspokoić. Nie był przekonany, co ma teraz robić. Czy Hikaru naprawdę nie zapomni?

Jednak on już nie odpowiedział. Ciągły płacz i zmęczenie zrobiło swoje, bo chłopak w końcu zasnął. Przez sen pociągał tylko nosem. Ale najdziwniejsze było to, że łzy nadal płynęły mu po policzkach. Zasypiając, Hikaru myślał o Kaoru. O tym, co tak naprawdę do niego czuje.

Przez całą noc, gdy Hikaru pochrapywał, Kaoru prawie że nie zmrużył oka. Nie mógł spać. W środku nocy powoli wstał, tak, aby nie obudzić brata i podszedł do okna siadając na nim i patrząc na gwiazdy. Nie wiedział, co ma robić. Po jakimś czasie wrócił do łóżka, ale nadal nie łatwo było mu zasnąć. Udało mu się to dopiero przed samym porankiem.

Obudził się z mocnym bólem głowy. Ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej. Zauważył, że Kaoru jeszcze śpi. Westchnął cicho i spróbował sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Pamiętał, jak razem z Kaoru wychodzili z rezydencji. Również pamiętał, jak tańczył z bratem i jak uknuł plan mający na celu taniec Haruhi z Jego Wysokością. Potem wrócił razem z Kaoru do kanapy i nagle zaczęło go palić w gardle, więc poszedł się czegoś napić. No i tu zaczynały się schodki. Pamiętał, że podszedł do stołu z napojami i nalał sobie czegoś o dziwnym zapachu do kubka..... Nagle go olśniło. Zażenowany rzucił się z powrotem na poduszkę. idiota z niego.

Poczuł jakieś uderzenie w łóżko. Mruknął coś niewyraźnie i otworzył oczy, przekręcając sie na drugi bok.
 - Hikaru, co ty robisz?- powiedział nieprzytomnie. Kompletnie się nie wyspał. Spojrzał na brata i nagle przypomniał mu się wczorajszy wieczór. Zarumienił się i schował twarz w poduszkę zanim Hikaru zdążył podnieść swoją głowę.

Spojrzał się z winą na brata.
 - Przepraszam, że cię obudziłem, Kaoru. - położył się twarzą do brata. - Napiłem się wczoraj tego ponczu, prawda?

- Tak...- powiedział cicho i zacisnął ręce na pościeli, a gdy się uspokoił,  podniósł głowę i ziewnął głośno. Nie mógł się wydać. Musiał się dowiedzieć,  czy Hikaru pamięta, a jeżeli nie, to czy powinien mu powiedzieć? W jaki sposób?

Spojrzał się na brata, po czym uderzył się ręką w czoło, przewracając się na plecy.
 - Cholerny idiota ze mnie! Zawsze muszę coś schrzanić...- szeptał tak chwile do siebie, po czym przysunął się do Kaoru, lekko go obejmując. Chciał, aby tamten na niego spojrzał. - Przepraszam Kaoru, że zepsułem ci imprezę..... Idiota ze mnie.

Odsunął się kawałek,  zestresowany.
 - Nic nie zepsułeś...- zaśmiał się nerwowo- Nie martw się. Jestem głodny...- mruknął, przyjmując normalny ton- Chodźmy coś zjeść- złapał brata za rękę i wyciągnął go z łóżka, a kiedy już siedzieli w kuchni spojrzał na niego. - Pamiętasz wczorajszy wieczór,  Hikaru? - spytał, udając obojętnego.

- Trudno zapomnieć coś tak upokarzającego....- mruknął z niechęcią. Spojrzał się znowu na brata. Kaoru od rana zachowywał się jakoś tak dziwnie. Zmarszczył lekko brwi. - A dlaczego pytasz? Zrobiłem coś głupiego? Chociaż nie, czekaj, lepiej nic nie mów! Wolę nie wiedzieć, jak bardzo się upokorzyłem przed wszystkimi.... Albo co gorsza, upokorzyłem ciebie.... Nie zrobiłem tego, prawda?- zapytał ze strachem w oczach.

- R...rozumiem- wydukał cicho, a na stół skapnęła jego łza- Wybacz, muszę iść do łazienki, zacznij beze mnie- powiedział i wybiegł z pomieszczenia. Zamknął się w łazience i tak jak wczorajszego dnia usiadł na podłodze. Nie wierzył w to, że brat tak powiedział, że to... Nie miało dla niego żadnego znaczenia. Czemu mu to zrobił?!

Patrzył,  jak Kaoru wybiega z pomieszczenia. Co on takiego powiedział? A może coś nie tak wczoraj zrobił....? Ale co? Z takimi myślami  pobiegł za bratem. Zapukał do łazienki, w której zamknął się Kaoru.
 - Hej, Kaoru, proszę otwórz.... Ja.... przepraszam, jeżeli cie w jakiś sposób uraziłem, słyszysz? Nie wiem, co takiego zrobiłem, ale przepraszam... Kaoru, proszę, otwórz.
Kompletnie nie wiedział, co takiego się stało. Ale musiało być to coś poważnego, skoro Kaoru tak się zachowywał. Przecież zazwyczaj unikał czegoś takiego, żeby go nie martwic. Chłopak jeszcze mocniej zaczął uderzać w drzwi. - Kaoru, proszę, otwórz! Słyszysz?!

"Otworzyć czy nie? Otworzyć czy nie? Otworzyć czy nie?"- powtarzał w myślach, a rękami trzymał się za głowę. "Otworzyć czy nie? Otworzyć czy nie?" - to tylko wirowało w jego głowie, aż w końcu wstał i spojrzał na klamkę. "Otworzyć czy nie?" Po chwili wahania otworzył drzwi, a przed sobą ujrzał zmartwionego Hikaru. Skoro teraz się martwił... To czemu mówił coś tak strasznego?

Już miał iść po kogoś, kto by otworzył drzwi, kiedy usłyszał klikniecie otwieranego zamka. Patrzył, jak drzwi powoli się otwierają, a w nich staje Kaoru, cały zapłakany .
 - K-Kaoru...? - patrzył się jeszcze przez chwilę na brata, po czym podszedł do niego i wziął go w ramiona. Zaprowadził brata z powrotem do sypialni i posadził na łóżku. Spojrzał mu w oczy. - Kaoru.... Co się stało? Zraniłem cie jakoś....? Bo ja nie wiem... A może to dlatego, że wczoraj cie zawstydziłem? Ja... przepraszam, Kaoru. Naprawdę nie chciałem - spojrzał się na Kaoru, po czym przysunął się do niego i ponownie go przytulił. - Przepraszam.

Odsunął go od siebie i oplótł się swoimi ramionami.
- Zostaw mnie! Najpierw mnie całujesz, a później mówisz, że to jest upokarzające i żałosne?! - wykrzyczał, a z jego oczu poleciały kolejne łzy. Nie chciał na niego krzyczeć, jednak teraz wszystko z niego wychodziło. - To nie jest miłe! To...to boli- powiedział.


Słowa Kaoru wmurowały go w łóżko. Siedział z szeroko otwartymi oczami. Czy on się nie przesłyszał? Czy Kaoru naprawdę powiedział, że Hikaru go pocałował...? Kompletnie nie wiedział, jak na to zareagować! Wiedział jedno: nie lubił patrzeć, jak Kaoru płacze.
 - J-ja.... Kaoru, proszę cię.... nie płacz.
Nie potrafił powiedzieć niczego więcej. Po prostu go zatkało. Patrzył, jak z oczu Kaoru płyną kolejne łzy, ale nie wiedział, jak to powstrzymać. Ale o co tu w ogóle chodziło? Spróbował sobie cokolwiek przypomnieć. Coś mu już świtało. Wchodzenie po schodach, to jak Kaoru położył go na łóżku.... Czekaj, co było potem? Pamiętał, ze chyba wstał i podszedł do Kaoru... No, a dalej to chyba każdy mógł się domyślić. Boże, jaki z niego idiota! Każdy miałby prawo się wkurzyć, gdyby jego własny brat go pocałował! Ale zaraz.... co takiego Kaoru powiedział? " Najpierw mnie całujesz, a później mówisz, że to jest upokarzające i żałosne...."?. Miał potworny mętlik w głowie. Nie miał bladego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Ale nie mógł znieść widoku cierpiącego Kaoru. I to w dodatku z Jego powodu. Przybliżył się do brata i ponownie go objął.
 - Naprawdę przepraszam, Kaoru. Po prostu niczego nie pamiętam..... Ale wiesz co? Opowiedz mi, co się takiego stało. Chcę wiedzieć, słyszysz? Kaoru...

- Powiedziałeś- pociągnął nosem- powiedziałeś, że będziesz pamiętał- wydusił z siebie i zacisnął dłoń na jego koszulce. Czoło oparł o jego ramię i płakał. Długo płakał nic nie mówiąc, a jednak przytulał się do powodu tego płaczu. Tak bardzo go kochał...

Czuł cholerne poczucie winy. Nadal nie wiedział, co takiego zrobił, ale Kaoru był w strasznym stanie. A on w dodatku nie wiedział, co mógłby zrobić, aby jego stan się poprawił.
 - Ja.... przepraszam. Wybacz, Kaoru, ale dopóki nie będę wiedział, co się stało, nie będę mógł nic innego powiedzieć.... Opowiedz mi chociaż trochę, proszę. Może jak powiesz chociaż fragment, to coś mi się przypomni. Przepraszam, że cię o to proszę.... I przepraszam, że zapomniałem o czymś, co jest dla ciebie ważne... Przepraszam, że doprowadziłem cie do łez.... I.... przepraszam, że jestem tak beznadziejnym bratem.

- " W jaki sposób można udowodnić miłość, co, Kaoru?"- zacytował. Miał nadzieję, że brat zrozumie, co wyszlochał. Chciał mu powiedzieć, że wcale nie jest beznadziejny, ale teraz miał ściśnięte gardło. Po przypomnieniu sobie tych słów zaczął płakać jeszcze mocniej.

Nie był pewien, czy jego brat cokolwiek powie, ale jednak to zrobił. Najwyraźniej zależało mu na tym, aby Hikaru to pamiętał. Dlatego też  mocniej przytulił Kaoru, po czym zamknął oczy i spróbował sobie coś przypomnieć. Najwyraźniej to on wypowiedział te słowa: "W jaki sposób można udowodnić miłość, co Kaoru?" Sięgnął pamięcią do ostatnich swoich wspomnień i spróbował przypomnieć sobie coś jeszcze. I nagle ta scena stała się taka wyraźna: siedzi na kolanach Kaoru i pyta się: W jaki sposób można udowodnić miłość, co Kaoru? No a potem.... A potem to zrobił. Pocałował Kaoru. Dokładnie pamiętał ten pocałunek. Taki delikatny.... Najdziwniejsze w tej całej historii było to, że Kaoru oddał pocałunek.... Otworzył szeroko oczy i gwałtownie odsunął się od brata. Poczuł, jak na jego twarz wyskakuje wielki rumieniec. Przypomniał sobie, jak go pocałował , a potem jak rzucił go na łóżko. Tak samo dobrze pamiętał, jak się czuł, kiedy Kaoru go odsunął od siebie. Spojrzał się na brata, który nadal płakał. Czegoś tu nie rozumiał.
 - Wiesz, Kaoru, czegoś tu nie rozumiem. Skoro aż tak bardzo ci zależało na tamtej chwili, to dlaczego mnie odrzuciłeś? Pomyślałeś może, jak ja się czułem w tamtym momencie..?

- C...co?- wydusił z siebie- Ja... Ja cię nie odrzuciłem- załkał- Pomyślałem, że... Że to by było nie fair wobec ciebie gdybyś nie pamiętał- wytarł oczy, ale po chwili znowu się rozpłakał. Czemu musiał być taką beksą. - H...Hikaru- wypłakał cicho i znowu spróbował wytrzeć oczy.

Patrzył, jak jego brat ponownie zanosi się płaczem. Po prostu nie mógł wytrzymać, Z powrotem przysunął się do niego i mocno przytulił. Kołysał go w ramionach, głaszcząc po głowie.
- Hej, no już, nie płacz. Przepraszam, że zapomniałem, ok? Tym razem wiem wszystko i naprawdę przepraszam cie za to. Ale wiesz, nadal mnie coś zastanawia. Nie to, żebym się czepiał, bo to przecież była moja wina, ale mam takie jedno, małe pytanie: Dlaczego mnie nie powstrzymałeś....? -  zadał to pytanie z czystej ciekawości. Naprawdę chciał wiedzieć, dlaczego Kaoru go nie zatrzymał.

Rozszerzył szeroko oczy. Co miał mu odpowiedzieć, czemu go nie powstrzymał? Przecież sam nie wiedział. Po prostu... Tak już było. Nagle zaświtało mu coś w głowie.
 - Przypomnij sobie... O co zapytałeś mnie wcześniej- wydukał i przełknął nerwowo ślinę.

- He? Okej, postaram się.
 Znowu sięgnął wstecz i przypomniał sobie wszystkie pytania, które kierował tamtego wieczora do brata. Wybrał kilka z nich i dopasował do odpowiednich momentów. Nie był do końca pewien, co do swojego wyboru, ale postanowił spróbować. Otworzył oczy.
 - Masz na myśli to pytanie?: " Hej, Kaoru, zawsze myślałeś o mnie jak o swoim bracie? -wypowiadając to zdanie od razu przypomniał sobie to, co powiedział dalej. Cholera! Co go naszło, żeby walić takimi tekstami??? Tym razem poczerwieniał na całej twarzy i czekał na odpowiedź brata.

-Um..- pokiwał twierdząco głową i odsunął się od brata samemu się czerwieniąc. Wziął poduszkę, którą miał pod ręką i zakrył nią sobie twarz, próbując się uspokoić. Zdecydowanie za dużo się dla niego wydarzyło.

- No i? Kaoru, zabierz ta poduszkę z twarzy! -  zabrał bratu poduszkę, po czym spojrzał na niego wyczekująco. Przez chwile zapanowała cisza, po czym Hikaru westchnął głośno. - Chciałbym uzyskać odpowiedzi na moje wcześniejsze pytanie, Kaoru. Przypomniałem już sobie tamto pytanie, a ty nadal nie dałeś mi odpowiedzi....

-Ja... Nie wiem. Po prostu nie chciałem- powiedział, patrząc w innym kierunku- Podobało mi się- kiedy to powiedział, zatkał szybko usta dłońmi i zrobił się cały czerwony. Nie wiedział co ma teraz zrobić. Zostać, uciekać? Myślał, że się spali ze wstydu.

Po raz kolejny tego dnia go zatkało. Siedział tak i wpatrywał się bezmyślnie w czerwoną jak burak twarz Kaoru. Jak to podobało mu się? Ale tak właściwie, to on to wszystko zaczął. Sam nie wiedział, dlaczego wtedy go pocałował. Jezu, dlaczego to musi być takie skomplikowane?! Nie wiedział, co ma zrobić, powiedzieć. Jak mogło dojść w ogóle do takiej sytuacji?! Otworzył usta, po czym je zamknął.

Ścisnął poduszkę, a później wstał z łóżka.
 - No dobra... Nie ważne, przecież nie wiedziałeś co robisz, prawda?- uśmiechnął się smutno i spojrzał na brata. Zabolało go to. Sam nie wiedział dlaczego, w końcu wiedział, że tak będzie. "Cholera jasna" -pomyślał i spuścił wzrok, po czym uśmiechnął się pod nosem. - Nie ważne...- szepnął.

Otrząsnął się z transu, w który wpadł i szybko złapał Kaoru za rękę, z powrotem pociągając go na łóżko. Nie chciał, aby brat się smucił.
 - Przepraszam....- po raz kolejny powiedział to niezdarne słowo. - Kaoru, ja nie chciałem, żeby tak wyszło. To znaczy.... Dzisiaj rano, ja nie miałem na myśli tego pocałunku. Znaczy... chodziło mi o imprezę. Dlatego powiedziałem, że to było upokarzające i żałosne. Chodziło mi o to, że myślałem, że cię upokorzyłem przed nimi wszystkimi... Wybacz, to wszystko jest takie skomplikowane- złapał się za głowę.

Popatrzył na brata i spuścił wzrok. Upokorzył? Westchnął i przytulił go mocno.
 - Ale mimo wszystko... Wszystko co wczoraj powiedziałem było prawdziwe, Hikaru, wiesz?- powiedział szeptem nie będąc pewny, czy powinien to mówić.

Ścisnęło go w gardle, kiedy usłyszał głos Kaoru przepełniony smutkiem. Tak bardzo chciał go pocieszyć, ale co mógł zrobić? Odsunął się na chwilę od brata i złapał go za podbródek, tak, aby ten na niego spojrzał.
 - A teraz, Kaoru? Co do mnie czujesz?

Zarumienił się mocno i zacisnął dłoń na pościeli.
-Wiesz, przez jedną noc nie mogę zmienić uczuć, prawda?- uśmiechnął się smutno i odwrócił wzrok, aby po chwili znowu spojrzeć w oczy brata. Czuł jak robi mu się gorąco.

Westchnął cicho i nadal patrzył głęboko w oczy Kaoru. Chciał czegoś spróbować.
 - Nie ruszaj się, dobrze?
 Nie czekając na odpowiedź zbliżył usta do ust Kaoru i zostawił na nich delikatny pocałunek.

Wydał z siebie coś w stylu odgłosu zdziwienia i zrobił się cały czerwony. Tak jak Hikaru prosił,  nie ruszał się, ale jego serce niemiłosiernie szybko biło. Nagle wpadł na pomysł. Odszukał rękę brata i położył jego dłoń w miejscu, gdzie znajdowało się serce. Chyba nie będzie miał mu za złe, że się poruszył, prawda?

Patrzył, jak Kaoru kładzie jego rękę w miejscu swojego serca. Chwilę potem  rozszerzył oczy ze zdumienia. Jego serce tak szybko biło! Spojrzał się ponownie na Kaoru. Nadal nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć, ale skoro  on nie miał nic przeciwko.... Zbliżył się jeszcze bardziej i po raz kolejny go pocałował.

Kaoru nie do końca wiedział co ma zrobić. Czy Hikaru robił to, bo Kaoru tego chciał, czy dlatego, że sam tego chciał? Niepewnie odwzajemnił pocałunek i przysunął się trochę bliżej. Zamknął oczy, a serce prawie mu wyskakiwało. Powoli podniósł rękę i tym razem to on położył rękę na jego klatce piersiowej w miejscu, gdzie powinno być serce, aby sprawdzić jak to jest z nim.

Lekko się zdziwił, kiedy Kaoru odwzajemnił pocałunek. Po chwili poczuł rękę brata w miejscu, gdzie powinno być  jego serce. Doskonale wiedział, co ten chce zrobić, wiec zaśmiał się tylko i przytrzymał dłoń brata. Nadal go całując, objął Kaoru w pasie i podciągnął na poduszki.

Kiedy poczuł,  jak szybko bije serce brata, łzy napłynęły  mu do oczu ze szczęścia. Zacisnął dłoń na koszulce brata, przyciągając bo jeszcze bliżej. Odwzajemniał pocałunki, a drugą ręką przeczesywał jego miękkie, rude włosy. Był taki szczęśliwy, ale bał się, że to tylko chwilowe.

Przewrócił Kaoru na plecy siadając na nim, po czym wrócił do jego ust. „Coraz częściej lądujemy w tej pozycji” - na tą myśl zaśmiał się cicho, nie odrywając ust od rozgrzanych warg Kaoru. W pośpiechu zaczął rozpinać guziki od koszuli brata.

Zatrzymał ręce brata, ale wtedy Hikaru już skończył rozpinać jego koszulę. Nie wiedział do końca, o co chodzi, ale splótł swoje palce z jego, a drugą ręką starł sie przysunąć go jeszcze bliżej. Mimo, iż brat bardzo dobrze znal jego ciało, to teraz było mu tak dziwnie, jednak nadal pozwalał mu sie całować.

W głowie Hikaru widniała tylko jedna myśl. A raczej można to było nazwać nadzieją. Kiedyś zastanawiał się, jak odciągnąć myśli brata od ich przyszłości i w końcu znalazł rozwiązanie. Nie obchodziło go nic innego oprócz tego, jak uszczęśliwić Kaoru. A skoro jego brat czuł do niego coś więcej niż braterską miłość.... Nie to, żeby on sam nie miał z tego żadnych przyjemności. Bo o dziwo, podobało mu się to coraz bardziej. Pragnął bliskości Kaoru jak jeszcze nigdy przedtem. Pozwolił mu się przyciągnąć i w tym samym czasie ułożył się obok niego, nadal go całując.

W jego głowie wirowało pełno różnych myśli. Pogładził brata delikatnie po plecach. Nie do końca wiedział, jak to się wszystko potoczyło. Podobało mu się, ale nie wiedział, czy Hikaru czuje się tak samo. Martwił się. Może powinien przerwać? Ale... przecież to było takie przyjemne...

Odsunął się minimalnie od brata aby złapać oddech. Podparł się na łokciu i zaczął wodzić palcem wskazującym po jego twarzy. Uśmiechnął się lekko.
 - Tym razem mnie nie odrzucisz, co?

-Nie- powiedział cicho i popatrzył na niego. Uśmiechnął sie i przetarł mokre oczy. Ostatnio stał sie straszną beksą. Zdecydowanie za często płakał, ale cieszył sie, że tylko Hikaru to widzi i nikt więcej. To go cieszyło najbardziej. Teraz jeszcze bardziej chciał każdy dzień spędzać z Hikaru.


Dopiero, kiedy Kaoru przetarł sobie oczy,  zauważył, że jego brat płacze. Odsunął się bardziej od Kaoru i spojrzał na niego z troską.
- Płakałeś....? Zrobiłem coś nie tak? Jak tak, to przepraszam....

-To ze szczęścia, Hikaru- powiedział i zaśmiał się cicho. Nie chciał martwić brata takimi głupotami. Czemu Hikaru myślał, że zrobił coś nie tak? Zrobił tyle wspaniałych rzeczy dla niego…

Uśmiechnął się do niego promiennie, po czym pocałował go delikatnie w usta. Położył się z powrotem obok Kaoru, wtulając się w jego nagą pierś.
 - Jesteś szczęśliwy, Kaoru?

-Jestem, ale czy ty jesteś,  Hikaru? -spytał, patrząc mu prosto w oczy,  jakby chciał coś z nich wyczytać. Nie chciał, aby Hikaru robił cokolwiek wbrew sobie. Kaoru by sobie wtedy nie wybaczył. Nie chciał, żeby Hikaru do czegokolwiek sie zmuszał.

Wpatrywał się w oczy brata, tak bardzo podobne do jego własnych. Ujrzał w nich swoje odbicie. Uśmiechnął się lekko.
 - Jestem szczęśliwy, kiedy i ty jesteś, Kaoru.- wymruczał mu prosto do ucha.

Uśmiechnął się do niego, a po chwili do jego oczu napłynęły kolejne łzy szczęścia.
 -Cholera, rozklejam się- mruknął, przetarł oczy i zaśmiał się cicho.

Roześmiał się jedynie i zbliżył do Kaoru.
- Kiedy płacze się ze szczęścia, to oznacza, że jest dobrze.
Przytulił go ze śmiechem. Leżeli tak w ciszy, każdy myślał o tym drugim. Hikaru coś sobie przypomniał. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i nachylił do brata. Obejmując go ramieniem pocałował Kaoru w czoło.
- Wystarczy, że powiesz tylko jedno słowo, a ja zostanę z tobą na zawsze....
                         *************** THE END****************************




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz