~ Amy☆
Amy nigdy nie pyta czy ja chciałabym coś od siebie dodać *śmiech*. To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych, z tych które napisałyśmy (co z tego, że wszystkie kocham), więc mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu. Nie jest doskonałe i może ma jakieś uszczerbki, ale jestem z niego dumna. Wyszło nam naprawdę dobrze. To pierwsze opowiadanie przy którym się popłakałam, pisząc je, więc coś musi być na rzeczy. Ja osobiście pisałam swoje końcowe wypowiedzi właśnie przy TeenTopowym Love U (Aj lov ju, aj noł lov is hard), z czego podałam Amy właśnie taki tytuł, czerpiąc go z piosenki, bo naprawdę mi tutaj pasował. Mam nadzieję, że nie zjecie mnie za to. + wybaczcie, że większość naszych opowiadań to angsty... ale no... je się najłatwiej pisze, bo można wyrzucić z siebie i opisać uczucia - a ja tak bardzo kocham to robić ;;;
No to tyle. Miłego czytania i zostawiajcie komentarze. ~ Ookami ♡
Paring: VKook
Rodzaj: One shot
Tytuł: Love is hard
Tak bardzo się cieszył na to wyjście. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy miał wyjść gdzieś z Jungkookiem. Tylko we dwójkę. Bez jego dziewczyny.
Wstał tego dnia bardzo wcześnie, cały podekscytowany. Umył się, ubrał i usiadł przed telewizorem, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Umówił się z Jungkookiem na 16, a była 14. Mieli się spotkać pod kinem. Przez chwilę krzątał się jeszcze po domu, po czym nie wytrzymał i ruszył na miejsce spotkania. Pod kinem był na 15. Cały w skowronkach stał samotnie przed wejściem, szczerząc się sam do siebie. Tak bardzo się za Nim stęsknił. Co prawda Jungkook powiedział, że jak chce, to może wychodzić z Nim i z jego dziewczyną, jednak to nie było to samo.
Spojrzał na zegarek. 16. Jego serce szybciej zabiło. Już za chwilę go zobaczy. Westchnął i zaśmiał się głośno. Oparł się o słupek i spojrzał w niebo. Zbierały się ciemne chmury. "Ale to nic." - pomyślał sobie. Nic nie zepsuje jego dobrego humoru. A czas płynął.
Ponownie spojrzał na zegarek. 16:30. Zmarszczył nos i rozejrzał się, ale po Jungkook'u nie było śladu. Czyżby coś się stało? Nagle zawibrował telefon w jego kieszeni. Wyjmując go, poczuł pierwsze krople deszczu na głowie. Spojrzał na wyświetlacz i uśmiechnął się szeroko.
- Jungkook! No hej, gdzie -
- Wybacz, TaeTae, ale nie dam rady. ____ chciała, żebym pojechał z nią do jej babci. Jesteś już pod kinem?
Stał, trzymając w dłoni telefon. Deszcz zaczął padać coraz bardziej.
- Dobrze, że dzwonisz. Właśnie chciałem napisać, że mnie nie będzie.
Jego głos zatrząsł się nieznacznie.
- Naprawdę? To dobrze się złożyło. No, to innym razem, na pewno. Obiecuję.
- W porządku.
Opuścił dłoń i schował telefon do kieszeni. Spojrzał w niebo, z którego spadało na ziemię tyle kropel deszczu. Poczuł szczypanie w oczach. Zamrugał kilka razy. Mimo to nie udało mu się powstrzymać łez.
-Cholera.- przeklął i zacisnął zęby. Tak bardzo cieszył się na ten dzień i w jednym momencie wszystko prysło jak bańka mydlana. Przymknął oczy, wziął głęboki wdech i zsunął się po słupku, kucając, spuścił głowę, po czym wytarł oczy.
Denerwowało go to wszystko. Miał dosyć tego, że Jungkook zrobił coś takiego po raz kolejny. Znowu go zostawił, samego, a on po raz kolejny kłamał, że nic się nie stało. A przecież prawda była inna. Z każdym kolejnym razem jego wnętrze pękało coraz bardziej. Czuł się, jakby ktoś wbijał mu raz po raz gwoździe w sam środek serca.
Dopiero po chwili wstał, kopnął w słupek i ignorując ból nogi ruszył samotnie do domu.
Przyjaźnił się z Jungkookiem... od zawsze. Zawsze byli razem, wszystko robili we dwójkę. Nierozłączni. Na tę myśl zaśmiał się cicho pod nosem. Byli nierozłączni, dopóki nie pojawiła się... Ona. Jungkook całkowicie stracił dla niej głowę i zapomniał... o Nim. A Taehyung nie potrafił go tak łatwo wyrzucić z pamięci, a już tym bardziej z serca. Ale co mógł zrobić? Nic. Udawał, że wszystko jest w porządku, bo nie chciał, aby Jungkook źle się z tym czuł. Skoro kochał tą dziewczynę, to Taehyung nie chciał niczego między nimi zepsuć. Chciał, aby jego przyjaciel był szczęśliwy. Ale chciał też, aby w końcu zauważył jego uczucia. A przecież te dwie rzeczy się wykluczały.
Gdy doszedł do domu, zdążył już cały przemoknąć. Złapał szybko jakieś suche ubrania na przebranie i poszedł do łazienki. Gdy już się ogarnął, wszedł do swojego pokoju i podszedł do wieży. Nacisnął "play" i uśmiechnął się delikatnie, gdy z głośników popłynęły ciche dźwięki pianina. Westchnął i podszedł do łóżka, siadając na nim, po czym podkulił kolana pod brodę i oparł się plecami o ścianę. Ostatnio spędzał tak wszystkie dni.
Po jakimś czasie do pokoju weszła jego mama,
- TaeTae, nie miałeś iść gdzieś z Jungkookiem..?
Nie odpowiedział. Kobieta patrzyła się przez chwilę na niego, po czym pokręciła głową i podeszła do niego. Nachyliła się i ucałowała go delikatnie w głowę.
- Znowu to zrobił, prawda? Eh... Nie przejmuj się, słonko... Na pewno znajdzie dla Ciebie czas jutro. - po tych słowach wyszła z pokoju, zostawiając go samego z ponurymi myślami.
-Zawsze tak mówisz, mamo...- szepnął sam do siebie- ...ale to jutro nie nadchodzi. - schował twarz, zamykając oczy. Nie chciał o tym myśleć. Chciał zapomnieć. Zapomnieć o tych wszystkich przykrych rzeczach, jednak nie potrafił.
-Co robiłeś wczoraj, że nie mogłeś przyjść?- spytał go następnego dnia Jungkook, a on jedynie spojrzał na niego i uśmiechnął się.
- Obiecałem mamie, że jej w czymś pomogę.- odpowiedział, nie przestając się uśmiechać, mimo iż w środku wszystko go bolało.
-Przepraszam, że mnie by...- zaczął młodszy, ale nie dane mu było skończyć, ponieważ podbiegła do nich jego dziewczyna. V natychmiast zmienił wyraz twarzy.
- Kookie, choć ze mną, muszę ci coś pokazać! - pociągnęła go w kierunku szatni.
-Już, już, idę...- powiedział i spojrzał na Taehyunga - Innym razem porozmawiamy.-uśmiechnął się, a jego coś zakuło, jednak odwzajemnił uśmiech i pomachał do niego ręką.
- Dobrze.
Zawsze musiała się wtrącać. Chodzili razem do szkoły, a nawet tam nie mógł z Nim porozmawiać, bo za każdym razem pojawiała się Ona. Czasami zastanawiał się, czy to wszytsko ma jeszcze jakikolwiek sens. Chciał to skończyć, powiedzieć Jungkookowi o swoich uczuciach i skończyć całą tą grę. Ale bał się. Bał się odrzucenia, bał się tego, że jego przyjaciel... odejdzie od Niego już na zawsze. A tego by nie zniósł. Dlatego siedział przez cały czas cicho, swoje uczucia chowając tylko dla siebie.
Mijały dni, tydzień za tygodniem i nic się nie zmieniało. Aż pewnego dnia.... coś się wydarzyło. Niedziela. Popołudnie, Jak na jesień przystało, deszcz za oknem bębnił o szyby. Taehyung siedział w pokoju, słuchając muzyki, jak zawsze, gdy nagle usłyszał ciche pukanie.
- Mamo, mówiłem, że zjem potem...
Jednak to nie była jego mama. Drzwi powoli się uchyliły i jego oczom ukazał się nie kto inny jak... Jungkook. Taehyung otworzył szerzej oczy i zamarł. Tak dawno chłopak go nie odwiedzał, że widok jego osoby w tym pokoju stał się mu obcy. Wszedł powoli do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Bez wahania podszedł do łóżka i usiadł obok niego. Podkulił kolana pod brodę i ukrył twarz. Siedzieli przez jakiś czas w ciszy, gdy nagle Taehyung usłyszał ciche słowa:
- Zostawiła mnie...
Otworzył szerzej oczy, po czym powoli odwrócił się do przyjaciela.
- J-jak to...?
Zastanawiało go, jak to możliwe, skoro kiedy ostatnio ich widział wszystko wydawało się być w porządku. Przez chwilę między nimi trwała cisza, którą przerwał Jungkook.
- Powiedziała, że nie nadaje się na chłopaka i jestem beznadziejny...- pociągając nosem zaśmiał się i schował twarz w dłoniach, a Taehyung poczuł ukłucie smutku i objął przyjaciela, wtulając go w siebie. Pogłaskał go delikatnie po głowie.
-To nie prawda...- powiedział, patrząc się w jeden punkt przed sobą.
"Co za suka... Ja bym nigdy tak nie powiedział. Ja bym zawsze był przy tobie... Wspierał i kochał, bez względu na wszystko..." - myślał, zaciskając zęby. Nie mógł znieść tego, że chłopak był zraniony. Chociaż z drugiej strony w jego wnętrzu zaczęła się tlić mała iskierka nadziei na to, że może być jak dawniej, albo nawet jeszcze lepiej.
Następnego dnia Taehyung wstał z bardzo dobrym humorem, po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Pełny energii wyszykował się do wyjścia, po czym ruszył do szkoły z szerokim uśmiechem na ustach. Wczoraj Jungkook spędził u Niego cały dzień. Siedzieli w jego pokoju, słuchali muzyki, grali w gry i ogólnie, spędzali razem czas. Chłopak nie mógł się doczekać, aż spotka przyjaciela. Wszedł do szkoły i ruszył w stronę szafek, gdzie go zauważył. Stał, szukając czegoś w szafce. Taehyung stanął przed Nim, uśmiechając się szeroko.
- No hej!
Jungkook podniósł wzrok i uśmiechnął się na jego widok, opuszczając plecak.
- Hej.
- Wiesz, wczoraj trochę poszperałem i znalazłem tą grę, co zawsze chciałeś w nią pograć. Więęc, po lekcjach możemy zajść do mnie i może...
Przerwał w połowie wypowiedzi, marszcząc nos. Wzrok Jungkooka znajdował się za Nim, jakby na kogoś patrzył. Taehyung odwrócił się i jego oczom ukazała się Ona. Wyjmowała książki z szafki. Nic specjalnego. Ponownie odwrócił się do przyjaciela, machając mu dłonią przed nosem.
- Słuchasz mnie w ogóle..?
Jungkook przeniósł powoli na niego swój wzrok, po czym zamrugał oczami.
- Co? Tak. Muszę iść, innym razem mi powiesz, na razie!
Po czym ruszył, prawie biegiem. Taehyung zazgrzytał zębami, widząc, w którą stronę pobiegł przyjaciel. Za Nią. Czemu to zawsze musiała być ONA?
-Chodź. Muszę cię zabrać na coś słodkiego, bo twoja mina jest zbyt kwaśna- szturchnął Jungkooka w bok, uśmiechając się i pociągnął go do jednej z kawiarenek, sadzając przy stoliku. Od razu wyjął portfel i nie słuchając wymówek młodszego, podszedł do lady, zamawiając ich ulubione ciastka, po czym wrócił do niego. Położył mu talerz przed nosem i wyszczerzył się.
-Ciasteczko dla ciasteczka, uśmiech proszę.- jak na zawołanie Jungkook cicho się zaśmiał.
-Dziękuję.- mruknął i wziął widelczyk, oddzielając pierwszy kawałek ciastka.
-Dobre?
-Pyszne.- na to słowo Taehyung uśmiechnął się jeszcze szerzej, ciesząc się, że na twarzy przyjaciela w końcu pojawił się uśmiech. Że przynajmniej teraz nie miał złego humoru. Jednak jego radość nie trwała zbyt długo, bo po chwili uśmiech Jungkook'a zniknął, a zastąpiło go zdziwienie, które po chwili wymieszało się z gniewem. Taehyung podążył za jego spojrzeniem, zauważając, jak jakiś chłopak karmi byłą dziewczynę Jungkooka. Widział, jak chłopak zaciska zęby, a mięśnie na jego twarzy się naciągają.
- Kto to jest..?-burknął pod nosem, świdrując tamtych wzrokiem.
"Znowu Ona" - pomyślał, czując, jak napływa do niego złość i zazdrość. Przez nią i przez to, że młodszy nie zwracał na niego zbyt wiele uwagi coraz szybciej się denerwował. Ścisnął pod stołem plastikowy widelec, łamiąc go, jednak na jego twarzy wciąż widniał delikatny uśmiech.
W następnych dniach Jungkook zrobił mały rekonesans i okazało się, że jego była dziewczyna znalazła sobie kogoś innego. Taehyung'a zbytnio to nie zdziwiło. Wiedział, że ona taka jest. Że tylko bawi się uczuciami innych. Chyba każdy potrafił to zauważyć. No, każdy prócz Jungkooka, który nadal naiwnie za nią latał, jakby była pępkiem świata. Taehyung myślał, że skoro już nie są razem, to między Nim a Jungkookiem będzie tak jak dawniej, ale najwyraźniej był w błędzie. Chłopak potrafił gadać tylko o niej. Taehyung miał tego powoli dosyć.
Szli w stronę kawiarni, kiedy Jungkook powiedział coś, co go zamurowało:
- To wszystko moja wina, Gdybym nie był taki beznadziejny, ona nigdy by ode mnie nie odeszła. Nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi.
Taehyung spojrzał się na niego z niedowierzaniem.
- Że co proszę?
Jednak młodszy szybko go uciszył, machając na niego ręką.
- Wiem, jesteś moim przyjacielem i nie chcesz, abym mówił o sobie źle, ale taka jest prawda. Byłem beznadziejnym chłopakiem. Nie dziwię się, że ode mnie odeszła. Ale nie mam zamiaru tak tego zostawić! Udowodnię jej, że tym razem będzie inaczej... Sprawię, że znowu mnie pokocha!
Taehyung słuchał tego z zamkniętymi oczami, nie wierząc w ogóle, że chłopak wypowiada te słowa. W końcu nie wytrzymał. Stanął przed Nim, patrząc mu prosto w oczy.
- Czyś ty do końca zwariował? Ta suka na Ciebie nie zasługuje! Jest puszczalska, nigdy cię nie kochała, ciągle wykorzystywała! Poświęcałeś jej każdą sekundę, ale dla tej panny to było za mało!
Jungkook złapał go za koszulę, patrząc mu bojowo w oczy.
- Nie waż się o Niej tak mówić! Nie znałeś jej tak dobrze jak ja! To ja wszystko spaprałem, ona nigdy nie zrobiła niczego złego.
Taehyung poczuł ukłucie w sercu. Przełknął ślinę i popatrzył na osobę, którą tak bardzo kochał. Nie poznawał go.
- ... Czyli co, wybierasz ją zamiast mnie..?
Jungkook patrzył się na niego przez chwilę, po czym się odsunął.
- Dajmy sobie na razie spokój. Nie chcę się kłócić.
- Pytałem, czy wolisz tę szmatę.- Taehyung niemalże warknął na niego, zaciskając dłonie w pieści. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie tak bardzo wściekły na chłopaka. Jego serce bolało, a on sam nie myślał jasno. - Myślałem, że jestem twoim przyjacielem, ale najwidoczniej się pomyliłem.- patrzył na niego groźne, na co Jungkook zmarszczył brwi.
- Też myślałem, że nim jesteś- syknął i odwrócił się, ruszając przed siebie. Taehyung poczuł mocniejsze ukłucie w sercu, ale zrobił to samo co on, chcąc jak najszybciej wrócić do domu, położyć się na łóżku i schować twarz w poduszce. Miał dosyć dzisiejszego dnia i każdego kolejnego.
Mimo iż był wściekły, coś go tknęło, aby się obejrzeć. Wtedy usłyszał pisk opon i w jakby zwolnionym tempie zauważył, jak samochód uderza w Jungkooka, który odlatuje kilka metrów dalej. Rozszerzył szeroko oczy i nie zastanawiając się, jak najszybciej rzucił się w tamtą stronę, wybiegając na ulicę. Kiedy zauważył, że chłopak leży nieruchomo, a naokoło niego jest pełno krwi, zaczął się trząść i upadł przed nim na kolana, wyciągając drżącą rękę.
-Jungkook..- powiedział cicho, odgarniając mu włosy z czoła, a widząc krew, zabrał ja natychmiast. Jego ciałem wstrząsnął większy dreszcz, a z oczu zaczęły płynąć łzy. -Jungkook!- krzyknął, a tempo jakby od razu przyspieszyło.
- Zadzwońcie po karetkę!- krzyknął ktoś, ale Taehyung tego nie słuchał. Złapał się za głowę, patrząc na swojego przyjaciela i krzyknął głośno.
Dzień jak co dzień. Poranek powitany deszczem, samotna wędrówka do szkoły. Nudne lekcje. Siedział w ławce, patrząc się beznamiętnym wzrokiem przed siebie. Nie obchodziły go te rzeczy. Czekał tylko na koniec lekcji. Dzwonek.
Wszedł do szpitala z delikatnym uśmiechem na ustach, jak zawsze. Pielęgniarki dobrze go już znały, w końcu przychodził tu codziennie już od ponad trzech tygodni. Korytarzem prosto, w górę po schodach, kolejny korytarz, sala numer 13. Zatrzymał się przed drzwiami, kładąc dłoń na klamce. Odetchnął cicho, po czym nacisnął na klamkę i wkroczył śmiało do pomieszczenia.
- Hej, Kookie, jak tam ci dzień minął?
Uśmiechnął się szeroko i podszedł do okna, zasłaniając je żaluzjami.
- Wiem, że nie lubisz, kiedy pada.
Podszedł do stolika i wziął do ręki wazon z kwiatami, które sam przyniósł zaledwie dwa dni temu.
- Trzeba wymienić wodę, zaraz wracam.
Jak najszybciej wymienił wodę w wazonie i wrócił do sali, odstawiając kwiaty na stolik. Nie mógł dłużej odwlekać tej chwili. Zacisnął zęby i podszedł powoli do łóżka, siadając na krześle znajdującym się obok niego. Spojrzał na przyjaciela i poczuł nagły uścisk. Nie mógł znieść widoku tych kabli, kroplówki, tego, że Jungkook leżał tu nieruchomo. Jedynym znakiem na to, że chłopak żył, było ciche pikanie wydobywające się z tej maszyny. Maszyny, która monitorowała jego serce. Serce, które z dnia na dzień wydawało się bić coraz ciszej.
Od dnia wypadku dużo osób go odwiedziło, zazwyczaj rodzina, przyjaciele. Jego była dziewcezyna nie przyszła ani razu. Jedyną osobą, która przychodziła tu dzień w dzień był nie kto inny jak Taehyun. Co jakiś czas przynosił mu kwiaty. Czytał mu książki, opowiadał o szkole, próbował nawiązać jakikolwiek kontakt.
Nie dopuszczał do siebie myśli, że chłopak jest w złym stanie, a lekarze dają mu coraz mniejsze szanse. Przymknął oczy i potrząsnął głową, chcąc odrzucić od siebie te myśli, po czym spojrzał na jego twarz. Była taka spokojna i nawet mimo tego, że miał na głowie pełno opatrunków, wyglądał pięknie. Łzy napłynęły mu do oczu. Zacisnął palce na swoich spodniach, spuszczając wzrok i poczuł, jak po jego policzku spływa powoli samotna łza. Obwiniał się za to, że spowodował tą kłótnię, że nie zatrzymał go. Westchnął i spojrzał na godzinę. Wiedział, że zaraz przyjdzie pielęgniarka, a nie chciał, aby ktokolwiek inny widział jego słabość. Mógł ją widzieć tylko Jungkook. Wytarł szybko oczy, a gdy pielęgniarka weszła, uśmiechnął się lekko do niej i wyszedł z pomieszczenia, czekając aż skończy. Gdy opuszczała sale, uśmiechnęła się do niego smutno, a on odwzajemnił uśmiech, lecz jego oczy były smutne, a twarz zmęczona. Niczym robot wszedł z powrotem do sali, siadając na tym samym krześle.
-Widziałeś tę pielęgniarkę? Musi cię lubić!- powiedział do niego,uśmiechając się, ale odpowiedziała mu głucha cisza. Spuścił głowę i westchnął. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Tak bardzo chciał usłyszeć jego głos.
-Tęsknie za tobą...- szepnął.
Kolejny dzień nie różnił się od innych. Za oknem jak zazwyczaj było ponuro. Po lekcjach jak zwykle ruszył do szpitala. Wszedł do sali, przywitał się z Jungkookiem , po czym podszedł do okna, aby zasłonić żaluzje, jednak coś go powstrzymało. Postanowił tym razem tego nie robić.
Usiadł na krześle i spojrzał na przyjaciela, uśmiechając się delikatnie.
- Jak się dziś czujesz..? - spytał cicho, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Westchnął, po czym spojrzał na jego dłoń. Po chwili namysłu ścisnął jego dłoń w swojej. Była zimna, Nienaturalnie zimna, Zmarszczył nos i spojrzał na jego spokojną twarz.
- Śpisz sobie już wystarczająco długo... Obudź się, Kookie. Proszę.
Opuścił głowę, gdy nagle coś usłyszał. Poderwał się, nie puszczając jego dłoni. Czyżby się obudził? Jednak to było coś innego. Taehyung otworzył szerzej oczy, po czym jego wzrok przeniósł się powoli na maszynę, mającą za zadanie rejestrowanie serca Jungkooka. Coś było nie tak. Dźwięk, który zazwyczaj wydawała, zmienił się. obraz także był inny. Coś się działo.
W jego oczach stanęły łzy. Spojrzał na przyjaciela, jednak jego widok był rozmazany przez łzy, które po chwili zaczęły spływać po jego twarzy rzewnymi strumieniami.
- Kookie... Jungkook... Proszę, nie! Nie odchodź, słyszysz?! Nie zostawiaj mnie, proszę! Nie jestem na Ciebie zły,proszę Cię, nie odchodź! Możesz mnie nawet znienawidzić, słyszysz?! Proszę, Jungkoookie... Kocham cię!Kocham Cię, słyszysz?! Zawsze kochałem!
BUM. Poczuł to. Naprawdę to poczuł. Otworzył szerzej oczy. Spojrzał na swoją dłoń, która nadal była spleciona z dłonią Jungkooka. Po chwili do sali zaczęli wbiegać ludzie, lekarze. Odepchnęli go od łóżka, ale nie zareagował. Wpatrywał się tępo w swoją dłoń. Poczuł to. Jungkook ścisnął jego dłoń.
Po chwili na sali rozległ się dźwięk, który na zawsze miał pozostać w jego pamięci. Lekarze zaczęli kręcić głowami. Wyłączono maszynę. Nastała dziwna cisza, a przecież dopiero co był taki harmider. Światło. Nagłe światło.
Chmury się rozstąpiły i na niebo, od tak długiego czasu nareszcie wyszło słońce, oświetlając wnętrze sali swoim blaskiem. A on stał, w szpitalnej sali, łzy płynęły po jego policzkach. Niedaleko niego znajdowała się osoba, którą kochał ponad życie. Dla której zrobiłby wszystko. Osoba, której uśmiech tak uwielbiał. Osoba, która już nigdy się do niego nie odezwie, nie uśmiechnie. Jego przyjaciel, a nawet ktoś więcej. Ukochany, którego już nigdy nie będzie mu dane ujrzeć. Którego ciepła już nigdy nie będzie mógł poczuć. Którego dłoni już nigdy nie będzie mógł dotknąć.
Rodzaj: One shot
Tytuł: Love is hard
☆☆☆
Tak bardzo się cieszył na to wyjście. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy miał wyjść gdzieś z Jungkookiem. Tylko we dwójkę. Bez jego dziewczyny.
Wstał tego dnia bardzo wcześnie, cały podekscytowany. Umył się, ubrał i usiadł przed telewizorem, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Umówił się z Jungkookiem na 16, a była 14. Mieli się spotkać pod kinem. Przez chwilę krzątał się jeszcze po domu, po czym nie wytrzymał i ruszył na miejsce spotkania. Pod kinem był na 15. Cały w skowronkach stał samotnie przed wejściem, szczerząc się sam do siebie. Tak bardzo się za Nim stęsknił. Co prawda Jungkook powiedział, że jak chce, to może wychodzić z Nim i z jego dziewczyną, jednak to nie było to samo.
Spojrzał na zegarek. 16. Jego serce szybciej zabiło. Już za chwilę go zobaczy. Westchnął i zaśmiał się głośno. Oparł się o słupek i spojrzał w niebo. Zbierały się ciemne chmury. "Ale to nic." - pomyślał sobie. Nic nie zepsuje jego dobrego humoru. A czas płynął.
Ponownie spojrzał na zegarek. 16:30. Zmarszczył nos i rozejrzał się, ale po Jungkook'u nie było śladu. Czyżby coś się stało? Nagle zawibrował telefon w jego kieszeni. Wyjmując go, poczuł pierwsze krople deszczu na głowie. Spojrzał na wyświetlacz i uśmiechnął się szeroko.
- Jungkook! No hej, gdzie -
- Wybacz, TaeTae, ale nie dam rady. ____ chciała, żebym pojechał z nią do jej babci. Jesteś już pod kinem?
Stał, trzymając w dłoni telefon. Deszcz zaczął padać coraz bardziej.
- Dobrze, że dzwonisz. Właśnie chciałem napisać, że mnie nie będzie.
Jego głos zatrząsł się nieznacznie.
- Naprawdę? To dobrze się złożyło. No, to innym razem, na pewno. Obiecuję.
- W porządku.
Opuścił dłoń i schował telefon do kieszeni. Spojrzał w niebo, z którego spadało na ziemię tyle kropel deszczu. Poczuł szczypanie w oczach. Zamrugał kilka razy. Mimo to nie udało mu się powstrzymać łez.
-Cholera.- przeklął i zacisnął zęby. Tak bardzo cieszył się na ten dzień i w jednym momencie wszystko prysło jak bańka mydlana. Przymknął oczy, wziął głęboki wdech i zsunął się po słupku, kucając, spuścił głowę, po czym wytarł oczy.
Denerwowało go to wszystko. Miał dosyć tego, że Jungkook zrobił coś takiego po raz kolejny. Znowu go zostawił, samego, a on po raz kolejny kłamał, że nic się nie stało. A przecież prawda była inna. Z każdym kolejnym razem jego wnętrze pękało coraz bardziej. Czuł się, jakby ktoś wbijał mu raz po raz gwoździe w sam środek serca.
Dopiero po chwili wstał, kopnął w słupek i ignorując ból nogi ruszył samotnie do domu.
Przyjaźnił się z Jungkookiem... od zawsze. Zawsze byli razem, wszystko robili we dwójkę. Nierozłączni. Na tę myśl zaśmiał się cicho pod nosem. Byli nierozłączni, dopóki nie pojawiła się... Ona. Jungkook całkowicie stracił dla niej głowę i zapomniał... o Nim. A Taehyung nie potrafił go tak łatwo wyrzucić z pamięci, a już tym bardziej z serca. Ale co mógł zrobić? Nic. Udawał, że wszystko jest w porządku, bo nie chciał, aby Jungkook źle się z tym czuł. Skoro kochał tą dziewczynę, to Taehyung nie chciał niczego między nimi zepsuć. Chciał, aby jego przyjaciel był szczęśliwy. Ale chciał też, aby w końcu zauważył jego uczucia. A przecież te dwie rzeczy się wykluczały.
Gdy doszedł do domu, zdążył już cały przemoknąć. Złapał szybko jakieś suche ubrania na przebranie i poszedł do łazienki. Gdy już się ogarnął, wszedł do swojego pokoju i podszedł do wieży. Nacisnął "play" i uśmiechnął się delikatnie, gdy z głośników popłynęły ciche dźwięki pianina. Westchnął i podszedł do łóżka, siadając na nim, po czym podkulił kolana pod brodę i oparł się plecami o ścianę. Ostatnio spędzał tak wszystkie dni.
Po jakimś czasie do pokoju weszła jego mama,
- TaeTae, nie miałeś iść gdzieś z Jungkookiem..?
Nie odpowiedział. Kobieta patrzyła się przez chwilę na niego, po czym pokręciła głową i podeszła do niego. Nachyliła się i ucałowała go delikatnie w głowę.
- Znowu to zrobił, prawda? Eh... Nie przejmuj się, słonko... Na pewno znajdzie dla Ciebie czas jutro. - po tych słowach wyszła z pokoju, zostawiając go samego z ponurymi myślami.
-Zawsze tak mówisz, mamo...- szepnął sam do siebie- ...ale to jutro nie nadchodzi. - schował twarz, zamykając oczy. Nie chciał o tym myśleć. Chciał zapomnieć. Zapomnieć o tych wszystkich przykrych rzeczach, jednak nie potrafił.
-Co robiłeś wczoraj, że nie mogłeś przyjść?- spytał go następnego dnia Jungkook, a on jedynie spojrzał na niego i uśmiechnął się.
- Obiecałem mamie, że jej w czymś pomogę.- odpowiedział, nie przestając się uśmiechać, mimo iż w środku wszystko go bolało.
-Przepraszam, że mnie by...- zaczął młodszy, ale nie dane mu było skończyć, ponieważ podbiegła do nich jego dziewczyna. V natychmiast zmienił wyraz twarzy.
- Kookie, choć ze mną, muszę ci coś pokazać! - pociągnęła go w kierunku szatni.
-Już, już, idę...- powiedział i spojrzał na Taehyunga - Innym razem porozmawiamy.-uśmiechnął się, a jego coś zakuło, jednak odwzajemnił uśmiech i pomachał do niego ręką.
- Dobrze.
Zawsze musiała się wtrącać. Chodzili razem do szkoły, a nawet tam nie mógł z Nim porozmawiać, bo za każdym razem pojawiała się Ona. Czasami zastanawiał się, czy to wszytsko ma jeszcze jakikolwiek sens. Chciał to skończyć, powiedzieć Jungkookowi o swoich uczuciach i skończyć całą tą grę. Ale bał się. Bał się odrzucenia, bał się tego, że jego przyjaciel... odejdzie od Niego już na zawsze. A tego by nie zniósł. Dlatego siedział przez cały czas cicho, swoje uczucia chowając tylko dla siebie.
Mijały dni, tydzień za tygodniem i nic się nie zmieniało. Aż pewnego dnia.... coś się wydarzyło. Niedziela. Popołudnie, Jak na jesień przystało, deszcz za oknem bębnił o szyby. Taehyung siedział w pokoju, słuchając muzyki, jak zawsze, gdy nagle usłyszał ciche pukanie.
- Mamo, mówiłem, że zjem potem...
Jednak to nie była jego mama. Drzwi powoli się uchyliły i jego oczom ukazał się nie kto inny jak... Jungkook. Taehyung otworzył szerzej oczy i zamarł. Tak dawno chłopak go nie odwiedzał, że widok jego osoby w tym pokoju stał się mu obcy. Wszedł powoli do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Bez wahania podszedł do łóżka i usiadł obok niego. Podkulił kolana pod brodę i ukrył twarz. Siedzieli przez jakiś czas w ciszy, gdy nagle Taehyung usłyszał ciche słowa:
- Zostawiła mnie...
Otworzył szerzej oczy, po czym powoli odwrócił się do przyjaciela.
- J-jak to...?
Zastanawiało go, jak to możliwe, skoro kiedy ostatnio ich widział wszystko wydawało się być w porządku. Przez chwilę między nimi trwała cisza, którą przerwał Jungkook.
- Powiedziała, że nie nadaje się na chłopaka i jestem beznadziejny...- pociągając nosem zaśmiał się i schował twarz w dłoniach, a Taehyung poczuł ukłucie smutku i objął przyjaciela, wtulając go w siebie. Pogłaskał go delikatnie po głowie.
-To nie prawda...- powiedział, patrząc się w jeden punkt przed sobą.
"Co za suka... Ja bym nigdy tak nie powiedział. Ja bym zawsze był przy tobie... Wspierał i kochał, bez względu na wszystko..." - myślał, zaciskając zęby. Nie mógł znieść tego, że chłopak był zraniony. Chociaż z drugiej strony w jego wnętrzu zaczęła się tlić mała iskierka nadziei na to, że może być jak dawniej, albo nawet jeszcze lepiej.
Następnego dnia Taehyung wstał z bardzo dobrym humorem, po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Pełny energii wyszykował się do wyjścia, po czym ruszył do szkoły z szerokim uśmiechem na ustach. Wczoraj Jungkook spędził u Niego cały dzień. Siedzieli w jego pokoju, słuchali muzyki, grali w gry i ogólnie, spędzali razem czas. Chłopak nie mógł się doczekać, aż spotka przyjaciela. Wszedł do szkoły i ruszył w stronę szafek, gdzie go zauważył. Stał, szukając czegoś w szafce. Taehyung stanął przed Nim, uśmiechając się szeroko.
- No hej!
Jungkook podniósł wzrok i uśmiechnął się na jego widok, opuszczając plecak.
- Hej.
- Wiesz, wczoraj trochę poszperałem i znalazłem tą grę, co zawsze chciałeś w nią pograć. Więęc, po lekcjach możemy zajść do mnie i może...
Przerwał w połowie wypowiedzi, marszcząc nos. Wzrok Jungkooka znajdował się za Nim, jakby na kogoś patrzył. Taehyung odwrócił się i jego oczom ukazała się Ona. Wyjmowała książki z szafki. Nic specjalnego. Ponownie odwrócił się do przyjaciela, machając mu dłonią przed nosem.
- Słuchasz mnie w ogóle..?
Jungkook przeniósł powoli na niego swój wzrok, po czym zamrugał oczami.
- Co? Tak. Muszę iść, innym razem mi powiesz, na razie!
Po czym ruszył, prawie biegiem. Taehyung zazgrzytał zębami, widząc, w którą stronę pobiegł przyjaciel. Za Nią. Czemu to zawsze musiała być ONA?
-Chodź. Muszę cię zabrać na coś słodkiego, bo twoja mina jest zbyt kwaśna- szturchnął Jungkooka w bok, uśmiechając się i pociągnął go do jednej z kawiarenek, sadzając przy stoliku. Od razu wyjął portfel i nie słuchając wymówek młodszego, podszedł do lady, zamawiając ich ulubione ciastka, po czym wrócił do niego. Położył mu talerz przed nosem i wyszczerzył się.
-Ciasteczko dla ciasteczka, uśmiech proszę.- jak na zawołanie Jungkook cicho się zaśmiał.
-Dziękuję.- mruknął i wziął widelczyk, oddzielając pierwszy kawałek ciastka.
-Dobre?
-Pyszne.- na to słowo Taehyung uśmiechnął się jeszcze szerzej, ciesząc się, że na twarzy przyjaciela w końcu pojawił się uśmiech. Że przynajmniej teraz nie miał złego humoru. Jednak jego radość nie trwała zbyt długo, bo po chwili uśmiech Jungkook'a zniknął, a zastąpiło go zdziwienie, które po chwili wymieszało się z gniewem. Taehyung podążył za jego spojrzeniem, zauważając, jak jakiś chłopak karmi byłą dziewczynę Jungkooka. Widział, jak chłopak zaciska zęby, a mięśnie na jego twarzy się naciągają.
- Kto to jest..?-burknął pod nosem, świdrując tamtych wzrokiem.
"Znowu Ona" - pomyślał, czując, jak napływa do niego złość i zazdrość. Przez nią i przez to, że młodszy nie zwracał na niego zbyt wiele uwagi coraz szybciej się denerwował. Ścisnął pod stołem plastikowy widelec, łamiąc go, jednak na jego twarzy wciąż widniał delikatny uśmiech.
W następnych dniach Jungkook zrobił mały rekonesans i okazało się, że jego była dziewczyna znalazła sobie kogoś innego. Taehyung'a zbytnio to nie zdziwiło. Wiedział, że ona taka jest. Że tylko bawi się uczuciami innych. Chyba każdy potrafił to zauważyć. No, każdy prócz Jungkooka, który nadal naiwnie za nią latał, jakby była pępkiem świata. Taehyung myślał, że skoro już nie są razem, to między Nim a Jungkookiem będzie tak jak dawniej, ale najwyraźniej był w błędzie. Chłopak potrafił gadać tylko o niej. Taehyung miał tego powoli dosyć.
Szli w stronę kawiarni, kiedy Jungkook powiedział coś, co go zamurowało:
- To wszystko moja wina, Gdybym nie był taki beznadziejny, ona nigdy by ode mnie nie odeszła. Nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi.
Taehyung spojrzał się na niego z niedowierzaniem.
- Że co proszę?
Jednak młodszy szybko go uciszył, machając na niego ręką.
- Wiem, jesteś moim przyjacielem i nie chcesz, abym mówił o sobie źle, ale taka jest prawda. Byłem beznadziejnym chłopakiem. Nie dziwię się, że ode mnie odeszła. Ale nie mam zamiaru tak tego zostawić! Udowodnię jej, że tym razem będzie inaczej... Sprawię, że znowu mnie pokocha!
Taehyung słuchał tego z zamkniętymi oczami, nie wierząc w ogóle, że chłopak wypowiada te słowa. W końcu nie wytrzymał. Stanął przed Nim, patrząc mu prosto w oczy.
- Czyś ty do końca zwariował? Ta suka na Ciebie nie zasługuje! Jest puszczalska, nigdy cię nie kochała, ciągle wykorzystywała! Poświęcałeś jej każdą sekundę, ale dla tej panny to było za mało!
Jungkook złapał go za koszulę, patrząc mu bojowo w oczy.
- Nie waż się o Niej tak mówić! Nie znałeś jej tak dobrze jak ja! To ja wszystko spaprałem, ona nigdy nie zrobiła niczego złego.
Taehyung poczuł ukłucie w sercu. Przełknął ślinę i popatrzył na osobę, którą tak bardzo kochał. Nie poznawał go.
- ... Czyli co, wybierasz ją zamiast mnie..?
Jungkook patrzył się na niego przez chwilę, po czym się odsunął.
- Dajmy sobie na razie spokój. Nie chcę się kłócić.
- Pytałem, czy wolisz tę szmatę.- Taehyung niemalże warknął na niego, zaciskając dłonie w pieści. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie tak bardzo wściekły na chłopaka. Jego serce bolało, a on sam nie myślał jasno. - Myślałem, że jestem twoim przyjacielem, ale najwidoczniej się pomyliłem.- patrzył na niego groźne, na co Jungkook zmarszczył brwi.
- Też myślałem, że nim jesteś- syknął i odwrócił się, ruszając przed siebie. Taehyung poczuł mocniejsze ukłucie w sercu, ale zrobił to samo co on, chcąc jak najszybciej wrócić do domu, położyć się na łóżku i schować twarz w poduszce. Miał dosyć dzisiejszego dnia i każdego kolejnego.
Mimo iż był wściekły, coś go tknęło, aby się obejrzeć. Wtedy usłyszał pisk opon i w jakby zwolnionym tempie zauważył, jak samochód uderza w Jungkooka, który odlatuje kilka metrów dalej. Rozszerzył szeroko oczy i nie zastanawiając się, jak najszybciej rzucił się w tamtą stronę, wybiegając na ulicę. Kiedy zauważył, że chłopak leży nieruchomo, a naokoło niego jest pełno krwi, zaczął się trząść i upadł przed nim na kolana, wyciągając drżącą rękę.
-Jungkook..- powiedział cicho, odgarniając mu włosy z czoła, a widząc krew, zabrał ja natychmiast. Jego ciałem wstrząsnął większy dreszcz, a z oczu zaczęły płynąć łzy. -Jungkook!- krzyknął, a tempo jakby od razu przyspieszyło.
- Zadzwońcie po karetkę!- krzyknął ktoś, ale Taehyung tego nie słuchał. Złapał się za głowę, patrząc na swojego przyjaciela i krzyknął głośno.
Dzień jak co dzień. Poranek powitany deszczem, samotna wędrówka do szkoły. Nudne lekcje. Siedział w ławce, patrząc się beznamiętnym wzrokiem przed siebie. Nie obchodziły go te rzeczy. Czekał tylko na koniec lekcji. Dzwonek.
Wszedł do szpitala z delikatnym uśmiechem na ustach, jak zawsze. Pielęgniarki dobrze go już znały, w końcu przychodził tu codziennie już od ponad trzech tygodni. Korytarzem prosto, w górę po schodach, kolejny korytarz, sala numer 13. Zatrzymał się przed drzwiami, kładąc dłoń na klamce. Odetchnął cicho, po czym nacisnął na klamkę i wkroczył śmiało do pomieszczenia.
- Hej, Kookie, jak tam ci dzień minął?
Uśmiechnął się szeroko i podszedł do okna, zasłaniając je żaluzjami.
- Wiem, że nie lubisz, kiedy pada.
Podszedł do stolika i wziął do ręki wazon z kwiatami, które sam przyniósł zaledwie dwa dni temu.
- Trzeba wymienić wodę, zaraz wracam.
Jak najszybciej wymienił wodę w wazonie i wrócił do sali, odstawiając kwiaty na stolik. Nie mógł dłużej odwlekać tej chwili. Zacisnął zęby i podszedł powoli do łóżka, siadając na krześle znajdującym się obok niego. Spojrzał na przyjaciela i poczuł nagły uścisk. Nie mógł znieść widoku tych kabli, kroplówki, tego, że Jungkook leżał tu nieruchomo. Jedynym znakiem na to, że chłopak żył, było ciche pikanie wydobywające się z tej maszyny. Maszyny, która monitorowała jego serce. Serce, które z dnia na dzień wydawało się bić coraz ciszej.
Od dnia wypadku dużo osób go odwiedziło, zazwyczaj rodzina, przyjaciele. Jego była dziewcezyna nie przyszła ani razu. Jedyną osobą, która przychodziła tu dzień w dzień był nie kto inny jak Taehyun. Co jakiś czas przynosił mu kwiaty. Czytał mu książki, opowiadał o szkole, próbował nawiązać jakikolwiek kontakt.
Nie dopuszczał do siebie myśli, że chłopak jest w złym stanie, a lekarze dają mu coraz mniejsze szanse. Przymknął oczy i potrząsnął głową, chcąc odrzucić od siebie te myśli, po czym spojrzał na jego twarz. Była taka spokojna i nawet mimo tego, że miał na głowie pełno opatrunków, wyglądał pięknie. Łzy napłynęły mu do oczu. Zacisnął palce na swoich spodniach, spuszczając wzrok i poczuł, jak po jego policzku spływa powoli samotna łza. Obwiniał się za to, że spowodował tą kłótnię, że nie zatrzymał go. Westchnął i spojrzał na godzinę. Wiedział, że zaraz przyjdzie pielęgniarka, a nie chciał, aby ktokolwiek inny widział jego słabość. Mógł ją widzieć tylko Jungkook. Wytarł szybko oczy, a gdy pielęgniarka weszła, uśmiechnął się lekko do niej i wyszedł z pomieszczenia, czekając aż skończy. Gdy opuszczała sale, uśmiechnęła się do niego smutno, a on odwzajemnił uśmiech, lecz jego oczy były smutne, a twarz zmęczona. Niczym robot wszedł z powrotem do sali, siadając na tym samym krześle.
-Widziałeś tę pielęgniarkę? Musi cię lubić!- powiedział do niego,uśmiechając się, ale odpowiedziała mu głucha cisza. Spuścił głowę i westchnął. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Tak bardzo chciał usłyszeć jego głos.
-Tęsknie za tobą...- szepnął.
Kolejny dzień nie różnił się od innych. Za oknem jak zazwyczaj było ponuro. Po lekcjach jak zwykle ruszył do szpitala. Wszedł do sali, przywitał się z Jungkookiem , po czym podszedł do okna, aby zasłonić żaluzje, jednak coś go powstrzymało. Postanowił tym razem tego nie robić.
Usiadł na krześle i spojrzał na przyjaciela, uśmiechając się delikatnie.
- Jak się dziś czujesz..? - spytał cicho, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Westchnął, po czym spojrzał na jego dłoń. Po chwili namysłu ścisnął jego dłoń w swojej. Była zimna, Nienaturalnie zimna, Zmarszczył nos i spojrzał na jego spokojną twarz.
- Śpisz sobie już wystarczająco długo... Obudź się, Kookie. Proszę.
Opuścił głowę, gdy nagle coś usłyszał. Poderwał się, nie puszczając jego dłoni. Czyżby się obudził? Jednak to było coś innego. Taehyung otworzył szerzej oczy, po czym jego wzrok przeniósł się powoli na maszynę, mającą za zadanie rejestrowanie serca Jungkooka. Coś było nie tak. Dźwięk, który zazwyczaj wydawała, zmienił się. obraz także był inny. Coś się działo.
W jego oczach stanęły łzy. Spojrzał na przyjaciela, jednak jego widok był rozmazany przez łzy, które po chwili zaczęły spływać po jego twarzy rzewnymi strumieniami.
- Kookie... Jungkook... Proszę, nie! Nie odchodź, słyszysz?! Nie zostawiaj mnie, proszę! Nie jestem na Ciebie zły,proszę Cię, nie odchodź! Możesz mnie nawet znienawidzić, słyszysz?! Proszę, Jungkoookie... Kocham cię!Kocham Cię, słyszysz?! Zawsze kochałem!
BUM. Poczuł to. Naprawdę to poczuł. Otworzył szerzej oczy. Spojrzał na swoją dłoń, która nadal była spleciona z dłonią Jungkooka. Po chwili do sali zaczęli wbiegać ludzie, lekarze. Odepchnęli go od łóżka, ale nie zareagował. Wpatrywał się tępo w swoją dłoń. Poczuł to. Jungkook ścisnął jego dłoń.
Po chwili na sali rozległ się dźwięk, który na zawsze miał pozostać w jego pamięci. Lekarze zaczęli kręcić głowami. Wyłączono maszynę. Nastała dziwna cisza, a przecież dopiero co był taki harmider. Światło. Nagłe światło.
Chmury się rozstąpiły i na niebo, od tak długiego czasu nareszcie wyszło słońce, oświetlając wnętrze sali swoim blaskiem. A on stał, w szpitalnej sali, łzy płynęły po jego policzkach. Niedaleko niego znajdowała się osoba, którą kochał ponad życie. Dla której zrobiłby wszystko. Osoba, której uśmiech tak uwielbiał. Osoba, która już nigdy się do niego nie odezwie, nie uśmiechnie. Jego przyjaciel, a nawet ktoś więcej. Ukochany, którego już nigdy nie będzie mu dane ujrzeć. Którego ciepła już nigdy nie będzie mógł poczuć. Którego dłoni już nigdy nie będzie mógł dotknąć.
O jezu nie mogę się uspokoić .. Nienawidzę was za to .. Dlaczego wszystko tu jest tak smutne ,a zarazem tak niesamowicie piękne .. Tak mi serce wali .. Nie rozumiem to takie straszne naprawdę ... Kocham wasze prace najbardziej i jest to jedyny blog jaki czytam . Powodzenia w dalszym pisaniu czekam wytrwale na drugą część ''Skryte uczucia'' . Hwaiting jesteście najlepsze !
OdpowiedzUsuńOmo, dziękujemy! <3 Druga cz. opka jest w trakcie tworzenia, więc trzeba być cierpliwym ^^
Usuń~ Amy*
O matko... nie wiem, co napisać. Czuje się jak wrak człowieka, hah płacze jak bóbr, no normalnie nie mogę... to było takie piękne i takie smutne.
OdpowiedzUsuńNa samym początku moje myśli wyglądały tak "Zostaw Jongkook'a dla TaeTae, szmato", a później kiedy zerwali było takie "Hell yeah", a potem "Jongkook daj jej spokój i zamij się V, zapomnij o niej" i do samego końca miałam już tylko jedną myśl: "Czemu? Czemu? Czemu? Czemu? Czemu? Czemu? Czemu? Czemu?" Cholerny wypadek wszystko zepsuł, gdyby nie to wszystko potoczyło by się inaczej. Kochany Taehyun, żeby tak dzień w dzień przychodził i patrzył na ukochaną osobę, ja bym chyba nie dała rady, za bardzo by to bolało. O matko znowu płacze, a już udało mi się uspokoić. *wdech i wydech* Dam radę. Jak to możliwe, że wyłączyli maszynę. I ścisną go za rękę. On go ścisną za rękę. Ścisną. Zawsze się przy takich opowiadaniach zastanawiał, czy nie łatwiej było by od razu przyznać się. "Kocham Cię" bez strachu, bez zastanowienia. Łatwo powiedzieć trudniej zrobić.
Dalej nie mogę uwierzyć, że coś tak pięknego było dla mnie. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Wy chyba naprawdę mnie kochacie :3 Jesteście naprawdę niesamowite i to, co piszecie też jest niesamowite.Wyciąga z ciebie emocje i rzeczy o których człowiek nie miał pojęcia.
Nie mogę uwierzyć, że znam was już tak długo.
Jestem naprawdę szczęśliwa <3
Hm, wnioskuję, że się spodobało xD A tak szczerze, to obydwie ryczałyśmy pisząc to opowiadanie. Już na samą myśl o tym chciało Nam się płakać ;; Num, tak czy siak, cieszymy się, że wypełniłyśmy zadanie *3*
Usuń~ Amy*
Jest 4 w nocy, a ja dopiero teraz skumałam się, ze pisałam Jungkook przez " o " o matko... czuje się tak źle, jak ja mogłam... założę się, że to nie pierwszy raz ;-; biedny Jungkook
UsuńNo i poplakalam sie. Siedze ocieram lzy i nawet nie wiem co napisac... Na pewno to, ze ten angst, jest chyba najlepszym shotem jakim u was przeczytalam. Wzruszylam sie i to dosc mocno, bo nadal mam wrazenie, ze emocje TaeTae sa moimi a cala historia zdarzyla sie na prawde...
OdpowiedzUsuńCzemu??? Czemu, sie pytam?!? Znow placze, kolejne fale smutku przewijaja sie przez moja glowe a lzy same plyna.
Przeciez V zaslugiwal na Kook'a, chociaz na to by moc mu normalnie powiedziec o swoich uczuciach! A ten tylko cierpial! Jak nie przez zwiazek przyjaciela z ta zmija, to brakiem pogodzenia sie maknae z powodu rozstania. A na koniec jeszcze to... Malo sie nacierpial? Malo?!
Aish... siedze i rycze nie potrafiac sie uspokoic...
Myslam, ze tym razem moze trafilam na jakiegos fluffa i znow sie posmieje a tu cos takiego... Jednak chyba faktycznie dzisiaj sie sponiewieram.
Ale piekne to bylo, na serio ♥
Weny zycze i oby wiecej takich cudeniek!
Kiri
Brak mi słów, naprawdę. To było piękne ♥
OdpowiedzUsuńDlaczego to takie smutne????? 😫😫 nie moge sie uspokoić moje łzy same mi lecą z oczu 😣😣😥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń