~ Ookami i Amy*
Paring: JiKook (Jimin&Jungkook)
Rodzaj: One shot
Tutuł: Urodziny
***
- Jeszcze pięć minut - mruknął sam do siebie, zakrywając się kołdrą.
Leżał tak chwilę po czym przypomniał sobie, jaki dzisiaj jest dzień. Otworzył natychmiast oczy, skopał kołdrę i szybko wstał z łóżka, uśmiechając się szeroko. Wybrał ładne ciuchy i wyszedł z pokoju.
Na samym progu zauważył Jimina. Uśmiechnął się i machnął do niego ręką.
- Cześć, hyung - powiedział, ale on tylko przeszedł obok niego obojętnie.
Zamrugał i wyjął z kieszeni telefon, aby sprawdzić datę. Był pewien, że to dzisiaj są jego urodziny. Nie pomyliłby tego.
-Hyung nie pamięta?- mruknął cicho pod nosem, po czym szybko pokręcił głową.- Pewnie był zamyślony.
Przyjął takie założenie, po czym ruszył do kuchni. Ciekawiło go, czy Jin zrobił dla niego coś dobrego, jednak schodząc na dół ani nie poczuł żadnego cudownego zapachu, ani nie zobaczył jedzenia. Podrapał się po głowie.
- Pewnie zrobi coś jak wrócimy z wytwórni - powiedział do siebie, otwierając lodówkę. Właśnie, wytwórnia. Przeklął pod nosem, patrząc na swoje ubranie.
Wrócił szybko do pokoju, żeby przebrać się w coś wygodniejszego i luźniejszego. Kiedy zbiegł z powrotem do kuchni, wszyscy już tam byli. Uśmiechnął się szeroko i podszedł do lidera.
- Hyung, robimy dzisiaj coś po ćwiczeniach?
Ten jedynie mruknął, że nie ma czasu i poszedł do pokoju po kurtkę. Wszyscy jak na rozkaz ruszyli za starszym, całkowicie go olewając. Jungkook zmarszczył nos, po czym ruszył za nimi.
Jeszcze nigdy droga do wytwórni tak bardzo mu się nie dłużyła. Zazwyczaj gadał, śmiał i wygłupiał się z resztą zespołu, ale dziś była grobowa atmosfera. Wszyscy patrzyli się w jeden punkt przed sobą. Panowała dziwna i nienaturalna cisza. Chłopak westchnął, wyjął z kieszeni komórkę i wstukał na szybko tekst, po czym kliknął "wyślij". Po chwili w jego telefonie rozległ się dźwięk oznajmiający przyjście nowej wiadomości. Otworzył sms-a i spojrzał na wyświetlacz: "Wszystkiego najlepszego, Jungkook."
Patrzył na to jeszcze przez chwilę, po czym wyjrzał przez okno. Przyglądając się mijanym budynkom, oparł głowę o szybę. Było mu tak przykro jak nigdy dotąd. Czy żaden z jego hyungów nie pamiętał?
Kiedy dotarli do wytwórni, już mniej radosny wysiadł z samochodu. Wlókł się za resztą, wpatrując się w ich plecy. Spuścił głowę i westchnął.
W wytwórni od razu poszli do sali, gdzie ćwiczyli swoje głosy. Wziął jeden mikrofon i zacisnął na nim palce. Postanowił wyrzucić z siebie te wszystkie emocje poprzez śpiew, aby znowu poczuć się lepiej. Były jego urodziny, nie mógł marnować tego dnia. Kiedy puścili podkład, przymknął oczy i czekał na swoją kolej. Kiedy tylko nadeszła, starał się śpiewać jak najlepiej.
- To jest to! Wszyscy dobrze, ale Jungkook...- spojrzał na nauczyciela z uśmiechem. Miał nadzieję, że go pochwali.- .. Wyszło ci najgorzej. Co to w ogóle miało być? Kontroluj oddech i wczuj się bardziej.
Uśmiech zniknął z jego twarzy, a ręka z mikrofonem zawisła wzdłuż jego ciała.
Po chwili kiwnął głową, zaciskając zęby.
-Dobrze.
Ćwiczyli jeszcze kilka piosenek, jednak według nauczyciela śpiewu, nie szło mu najlepiej. Co było dziwne, bo wydawało mu się, że dobrze mu idzie. Nawet lepiej niż dobrze.
Ku jego zadowoleniu, w końcu skończyli ćwiczenia śpiewu. Wszyscy ulotnili się z prędkością światła, a on podszedł, żeby wziąć butelkę wody, jednak ktoś go uprzedził. Zmarszczył nos i odwrócił się, a gdy zobaczył, kto stoi przed nim, jego serce mimo woli mocniej zabiło. Cała złość od razu zniknęła z jego twarzy.
- H-hyung... Myślałem, że wszyscy już poszli.
Jednak Jimin nic nie odpowiedział, tylko powoli, ciągle go obserwując, odkręcił butelkę i upił z niej łyk wody. W innym przypadku Jungkook cieszyłby się, że starszy mu się przygląda, jednak nie tym razem. W jego spojrzeniu było coś... coś dziwnego.
- Ogarnij się. Co to miało być? Kompletnie nie rozumiem, czemu te wszystkie fanki tak za tobą szaleją.... - Starszy westchnął, ostatni raz spiorunował go wzrokiem, po czym najzwyczajniej w świecie wyszedł z sali.
Jungkook stał, wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się Jimin. Otworzył szerzej oczy, nie ruszając się z miejsca. Dopiero po chwili, spuścił wzrok. Te słowa zabolały go. Szczególnie, że powiedział mu je właśnie Jimin. Hyung, którego lubił najbardziej. Nawet więcej niż lubił.
Przygryzł wargę i poczuł, jak obraz rozmywa mu się przed oczami.
'Nie, nie, nie, nie mogę płakać!'- pomyślał i zamrugał szybko kilka razy. Zacisnął dłonie w pięści i ze spuszczoną głową wyszedł z pomieszczenia, kierując się do sali tanecznej. Miał nadzieję, że przynajmniej tym razem pójdzie mu nieco lepiej. Wszystko w nim buzowało i znowu chciał się wyżyć. Próby ze śpiewem jedynie pogorszyły jego humor.
Na tym treningu starał się jeszcze bardziej. Każdy ruch wykonywał perfekcyjnie, przynajmniej jemu się tak wydawało. Pot spływał po jego karku, aż w końcu próba dobiegła końca. Był z siebie zadowolony i czuł, że pozbył się trochę negatywnych emocji.
Kiedy trener kazał im się zebrać w kółku, na jego usta pomimo wszystko wyszedł delikatny uśmiech. Stanął obok lidera, tym samym zamykając koło, po czym spojrzał na nauczyciela.
- Ta próba wyszła wam zadziwiająco dobrze. Jin, Namjoon, widać, że się poprawiliście. Yoongi, Taehyung, jeszcze trochę, a dogonicie naszych asów. Co do Hoseoka i Jimina jak zwykle nie mam zastrzeżeń.
I w tym momencie mężczyzna się zatrzymał. Jungkook poczuł, jak z nerwów robi mu się niedobrze. Zawsze przy JHope i Jiminie trener wymieniał również jego.
- Jungkook... Nie wiem, co się z tobą dzieje. To było... straszne. Jeszcze nigdy nie widziałem u ciebie gorszego występu. Nie możesz poprzestać tylko na laurach. Bierz przykład ze swoich hyungów i zacznij w końcu pracować!
Maknae otworzył szeroko oczy, nie wierząc własnym uszom. Przecież to wcale nie było tak... Starał się, nawet bardzo. Włożył całe serce w ten taniec. Poczuł, jak w jego środku coś zaczyna pękać.
Reszta chłopców wyszła z sali, wszyscy roześmiani. Żaden się do niego nie odezwał, nie pocieszył, nikt się za nim nie wstawił.
- Kiepsko ci idzie, co?
Odwrócił się na pięcie i ujrzał przed sobą Jimina. Na ustach starszego widniał delikatny uśmiech, na co młodszemu zabiło szybciej serce. Jednak po chwili mina Parka się zmieniła; chłopak zmarszczył brwi, po czym odwrócił wzrok od młodszego.
- Ogarnij się i zacznij w końcu ćwiczyć, bo inaczej cię stąd wyrzucą. Chociaż w sumie nie miałbym nic przeciwko, liczba "6" bardziej przypada mi do gustu.
Po tych słowach, nadal na niego nie patrząc, wyszedł z sali, zostawiając go samego.
Tak jak poprzednio Jungkook stał, wpatrując się w jeden punkt.
Powiedział, żeby zaczął w końcu ćwiczyć, mimo, iż wkładał w to całe serce i czuł pot spływający po jego ciele.
Zazgrzytał zębami.
"Szóstka? Szóstka! Szóstka!?" - zaśmiał się histerycznie i zacisnął dłonie w pięści. Czuł jak się w nim gotuje. Jak on mógł się tak zachowywać?! Jak oni wszyscy mogli tacy być? Czuł, że nikt nie pamięta o jego urodzinach. Nikt.
Zamknął oczy, po czym walnął pięścią w ścianę kilka razy na dokładkę jeszcze kopiąc w nią. Syknął, kiedy poczuł ostry ból rozchodzący się od dłoni. Oparł głowę o ścianę, łapiąc się za rękę.
-Cholera - mruknął i w tej samej chwili światła zgasły. Odsunął się od ściany, kiedy usłyszał, jak ktoś wchodzi do sali. Po chwili światło ponownie rozbłysło, a jego oczom ukazał się menadżer, zespół i pracownicy wytwórni.
Widząc ich, wchodzących z tortem, nie wiedział, co się dzieje. Wzrokiem przeszedł do Jimina, który przyglądał się jego ręce, gdzie na kłykciach były zadrapania i krew. Jungkook szybko schował ją za plecy. Park powoli spojrzał mu w oczy, po czym się do niego uśmiechnął. Młodszy poczuł delikatne ukłucie w środku.
Przyjęcie niespodzianka wyszło całkiem nieźle. Wszyscy się śmiali i wygłupiali, opowiadali, jak to trudno im było być poważnymi, kiedy wszyscy tak burczeli, że Jungkook wszystko źle robi. Maknae słuchał tych historii i z każdym słowem czuł, jak w jego gardle rośnie coraz większa gula.
Kiedy jedzenie zostało zjedzone, menadżer oznajmił, że resztę dnia mają wolnego, na co wszyscy się ucieszyli. Każdy po kolei zaczął wychodzić z sali, składając maknae życzenia urodzinowe i przepraszając za swoje zachowanie. Jungkook uśmiechał się do nich jedynie, nie wiedząc za bardzo, co ma im powiedzieć. Nie miał im niczego za złe. W sumie oni nic takiego mu nie zrobili. Słowa jednej osoby sprawiły, że tak źle się czuł.
Już miał wyjść z sali, kiedy poczuł, jak ktoś go ciągnie za rękę. Odwrócił się i ujrzał nikogo innego jak Jimina.
- Poczekaj tu chwilę.
Nie czekając na zgodę młodszego, Park wybiegł z sali, po chwili wracając z apteczką.
Złapał jego dłoń i zaczął owijać ją bandażem. Jungkook natomiast stał ze spuszczonym wzrokiem, modląc się, aby już go puścił. Jego serce biło szybko, mimo, iż cholernie go bolało.
- Czemu jesteś smutny?- Usłyszał nagle. Poniósł głowę i spojrzał na Jimina, po czym znowu spuścił wzrok.
Straszy skończył w końcu opatrywać jego rękę.
-Nie podobało ci się?- spytał, a w jego głosie zabrzmiała nutka strachu. Jungkook pokręcił głową.
- Nie o to chodzi - powiedział, słysząc, jak mu się załamuje głos, a po chwili rozmywa obraz. Nie miał już siły. Mimo tego, iż nie chciał, z jego oczu popłynęły łzy. Natychmiast zakrył je dłońmi, pociągając nosem. Serce bolało go tak bardzo, a impreza niespodzianka ani trochę nie poprawiła mu humoru.
Jimin widząc, jak młodszy zaczyna płakać, otworzył szerzej oczy.
- E-ej, Jungkookie, c-co się dzieje?
Jednak na jego słowa chłopak jeszcze bardziej się rozpłakał. Starszy patrzył na niego przez chwilę, po czym westchnął, podszedł do niego i objął go. Pogłaskał go po głowie, przymykając oczy.
- Przepraszam, że powiedziałem te wszystkie niemiłe słowa. Wcale tak nie myślę.
Jungkook poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się przyjemne ciepło. Z wahaniem, powoli objął starszego, po czym nie mogąc się powstrzymać, mocno się w niego wtulił, zamykając oczy mokre od łez.
Przez chwilę obydwoje milczeli. Było jedynie słychać ciche pociąganie nosem przez Jungkooka.
- Przepraszam, nie zdążyłem ci przez to wszystko kupić prezentu - odezwal się w końcu Park, wzdychając ciężko.
- Nie szkodzi.- Jungkook ścisnął go mocniej.- Wystarczy, że tu jesteś.
Na te słowa Jimin się lekko uśmiechnął, a młodszy mógł przysiąc, że przez chwile poczuł szybsze bicie serca starszego. Otworzył oczy, kiedy nagle Jimin odsunął go od siebie i musnął wargami jego usta.
- Wszystkiego najlepszego, Kookie - powiedział z zaczerwienionymi policzkami i uśmiechem, a młodszy stał oszołomiony, po czym spąsowiał i spuścił wzrok.
- Dziękuję...- mruknął cicho, zawstydzony.
- Haha, jaki słodki.- Jimin się zaśmiał i znowu go objął.
JIMIN POV
- Nie zgadzam się!
Jimin patrzył się z niedowierzaniem na resztę zespołu. Jungkooka nie było razem z nimi, w końcu nie mógł się dowiedzieć, co dla niego szykują. Jutro były jego urodziny i chcieli mu zrobić przyjęcie niespodziankę, jednak to, co kazali Jiminowi zrobić... to była przesada.
- Jesteś najlepszą osobą do tego zadania.
- Nie zrobię tego.
- Zrobisz. Tak zostało postanowione i tyle. - Lider klepnął go w ramię, po czym wszyscy wyszli z kuchni, zostawiając go samego.
Następnego dnia nie chciał wstać. Nikogo nie obchodziły jego sprzeciwy co do tego głupiego zadania. Po prostu miał to wykonać i tyle. Może i by jemu też to nie przeszkadzało, gdyby nie to, co czuł do młodszego. Jak mógł być dla niego tak podły w jego urodziny? Z takimi myślami ruszył korytarzem, kiedy nagle zauważył Jungkooka. Maknae stał w drzwiach swojego pokoju, z szerokim uśmiechem na ustach. Jimin zacisnął zęby i przeszedł szybko obok niego, starając się nie zwracać na niego uwagi.
Z chwili na chwilę czuł się coraz gorzej. Tak bardzo chciał się uśmiechnąć do Jungkooka, złożyć mu życzenia, cokolwiek. Ale nie mógł, bo wyszedłby z roli. Starał się powstrzymać od tego, by nie zerkać na młodszego co chwila.
Gdy ćwiczyli śpiew, był oszołomiony. Jeszcze nigdy nie słyszał, by maknae tak dobrze śpiewał. Poprzez śpiew poczuł wszystkie emocje, jakie targały młodszym: samotność, rozdrażnienie, smutek. Tak bardzo chciał go w tamtej chwili przytulić, ale nie mógł.
- Ogarnij się. Co to miało być? Kompletnie nie rozumiem, czemu te wszystkie fanki tak za tobą szaleją...
Nie potrafił zdobyć się na nic więcej. Nie chciał być za bardzo podły dla Jungkooka.
Gdy wyszedł z sali, zauważył, że reszta chłopaków podsłuchiwała. Przewrócił oczami i ruszył dalej, a oni pobiegli za nim.
- To było beznadziejne. Przyłóż się bardziej i wymyśl coś lepszego! - Lider patrzył się na niego, marszcząc brwi.
- Mówiłem, że nie chcę tego robić. To okrutne.
- Nieprawda. Przecież potem mu wszystko wytłumaczymy! Bez tego niespodzianka wyjdzie beznadziejnie, więc się postaraj!
- Kiepsko ci idzie,co?
Nie mógł patrzeć, jak młodszy się tak męczy. Kiedy słuchał, jak choreograf gani maknae za jego taniec, miał ochotę wyjść z sali. Bo Jungkook zatańczył niesamowicie dobrze. Lepiej niż on i JHope. Jimin jeszcze nigdy nie widział lepszego występu. A zamiast pochwały, Jungkook otrzymał naganę. Bez sensu.
Po chwili przypomniał sobie, po co w ogóle został w sali. Nabrał powietrza w płuca, po czym odwrócił wzrok. Nie potrafił powiedzieć mu tego, patrząc się prosto w jego oczy.
- Ogarnij się i zacznij w końcu ćwiczyć, bo inaczej cię stąd wyrzucą. Chociaż w sumie nie miałbym nic przeciwko, liczba "6" bardziej przypada mi do gustu.
Zacisnął dłonie w pięści, po czym wyszedł szybkim krokiem z sali. Czuł, jak z każdym wypowiadanym słowem, ktoś walił go pięścią w brzuch.
Reszta zespołu znowu podsłuchiwała. Lider wyprostował się i odchrząknął. Taehyung podszedł do Jimina i klepnął go w plecy, patrząc na niego z podziwem.
- To było to! Dobra robota!
Namjoon unikał jego wzroku. Jimin poczuł, jak coś mu się przewraca w brzuchu. zazgrzytał zębami, po czym ruszył przed siebie.
Zauważył jego rękę od razu jak wszedł do sali. Kiedy spostrzegł, że Jungook się na niego patrzy, uśmiechnął się do niego delikatnie. Nie mógł się doczekać, aż wszyscy wyjdą.
Jungkook płakał. Jego skarb, osoba, dla której zrobiłby wszystko... płakała. I to przez niego. Przytulił go. Przeprosił. Każda łza wylana przez młodszego rozcinała jego serce. Odsunął chłopaka od siebie i nie mogąc się powstrzymać, musnął jego wargi, po czym złożył mu życzenia. Jungkook wyglądał tak słodko, kiedy się rumienił. Przytulił go do siebie ponownie, czując, jak w jego wnętrzu startuje do lotu stado motyli.
Przed przeczytaniem "uu jak jesiennie, ładnie. Ale zaraz zrobię jeszcze to, to i tam to" W końcu po przeczytaniu: "^w^ takiiiiieeee piękne. O mój boże rozpływam się. Dosłownie. Wiem z jakiego filmiku wzięłyście inspiracje xD Każdy wie xD Podobało mi się pokazanie tego samego dnia z dwóch perspektyw to było nowe i dobrze zrobione. Nie powtarzałyście też nie potrzebnie tych samych sytuacji. W ogóle biedny Jungkook. A wiecie jak ja miałam ochotę tak im wszystkim przywalić, no kurdałkę no. No bo jak można ranić tak biednego maknae ;-; Ale zakończenie było tak piękne i cudowne, że nie mam się już do czego przyczepić :D
OdpowiedzUsuńAawwwwww~~~~ No po prostu rozplywam sie~~ *w*
OdpowiedzUsuńTo bylo takie slodkie, kochane i fluffiaste, ze az puchate~ ♡
Jest mi teraz tak slodko~ nawet nie czuje sie tam po zjedzeniu kg zelek xd
Dobra, dzisian chyba na serio swiksuje od nadmiaru emocji, ktore co chwile mi sie zmieniaja xp
Jak można tak potraktować kogoś w jego urodziny <3 *bije brawo i idzie do kościoła* Papa :* ~~
OdpowiedzUsuń