Wiem, że Amy już to robiła, ale ja też chcę przeprosić was za to, że ostatnio nie powstawało nic nowego, ale jak widzicie powoli zaczynamy brać się w garść. Mam nadzieję, że czekacie na kolejne opowiadania i nie straciliście zainteresowania naszym blogiem.
W sumie sama nie do końca jestem pewna jak powstał ten pomysł i głupio mi przyznać, ale pisałam to bez większego ogarnięcia na to co ma się dziać dalej... Jednak głównie podpierałam się piosenką, którą śpiewa Charlie Puth i teledyskiem do tej piosenki. Strasznie ostatnio mi się spodobała i mam nadzieję, że samo opowiadanie też nie jest najgorsze. :(
W każdym razie życzę miłego czytania i czekam na wasze opinie. :>
Paring: Yoonmin/ Yoonseok
Rodzaj: One shot
Tytuł: Never Again
Muzyka: Shawn Mendes- Mercy
Charlie Puth ft. Selena Gomez- We don't talk anymore
***
Min Yoongi
12 sierpnia 2016
Niedługo się zobaczymy, kochanie
Jiminnie
02 września 2016
Hej
Jak tam? ^u^
Min Yoongi
02 września 2016
okej
Jiminnie
14 września 2016
Gratulacje z okazji dostania się na uczelnie!
Jiminnie
18 października 2016
Hej
Hej, Yoongi
Jak się czujesz
...
Wyświetlasz, ale nie odpiszesz
Widzę, że nie mam po co pisać
Słońce zaczynało powoli wschodzić, kiedy po raz kolejny przeglądałem nasze wspólne wiadomości. Nie wiem dlaczego codziennie to robiłem, za cholerę nie miałem pojęcia jaka była tego przyczyna. Było to coś co jedynie kierowało moje myśli w bardzo złą stronę. Powtarzałem sobie scenariusze, które nigdy miały się nie spełnić i zadręczałem się rzeczami, o których w ogóle nie powinienem myśleć. Czułem się jak szaleniec. Jak idiota, nie potrafiący odnaleźć właściwej drogi ucieczki od problemów.
Westchnąłem i odrzuciłem telefon w bok, poprawiając się na łóżku i zakryłem się kołdrą, aż po brodę, po czym wyjrzałem przez okno. Obserwowałem jak słońce spokojnie się ujawnia, budząc ze snu wszystko czego dotknęły jego jasne promienie. Nie było to ani trochę interesujące, więc dokładnie pół minuty później wstałem i przeszedłem przez mieszkanie, chcąc wziąć szybki prysznic. Szykował się dzisiaj ciężki dzień, wypełniony niezliczoną ilością pracy na uczelni. Musiałem się po prostu odstresować, a ciepła woda, spływająca po ciele była do tego idealna.
Nie minął nawet miesiąc, a ja byłem już tak strasznie tym wszystkim zmęczony, że nie miałem ochoty na podnoszenie się z rana. Codziennie czekało na mnie przyswajanie ogromnej ilości materiału; siedzenie na uczelni od rana do wieczora; nie spanie po nocach. A wszystko to, aby zdobyć wykształcenie. Wykańczało mnie to fizycznie, jednocześnie wpływając na moje samopoczucie w bardzo negatywny sposób. Szybko dało mi się to we znaki, kiedy zacząłem denerwować się na dosłownie wszystko; kiedy nie potrafiłem cieszyć się najmniejszymi rzeczami, a co gorsza myślałem o wiele za dużo.
Ubrałem się w niecałe 15 minut, poprawiając jeszcze swoje kasztanowe włosy i chwyciłem plecak, a zbiegając po schodach wcisnąłem do uszu słuchawki, włączając muzykę. Nie minęła chwila, a moje kroki dopasowały się do rytmu jednej z piosenek. Wypuściłem powietrze z płuc, pozwalając na uformowanie się w powietrzu białego kłębka. Znałem tą melodię jak żadną inną. Wiązałem z nią tak wiele wspomnień i myśli związanych z twoją osobą, że aż mnie samego to zadziwiało jak w każdej kolejnej sekundzie stawała mi przed oczami coraz to inna scena z mojego życia .
Wyjąłem zmarzniętymi rękami telefon z kieszeni i jeszcze raz wpatrzyłem się w ostatnie wiadomości jakie od ciebie dostałem. Westchnąłem i zawahałem się, chcąc coś napisać, ale jedyne co zrobiłem to zablokowanie ekranu i ponowne wciśnięcie komórki do kieszeni. Nie potrafiłem się odezwać, napisać nawet głupiej, krótkiej wiadomości, która naprawiłaby cokolwiek. Zresztą nie było już co naprawiać. Daliśmy sobie to jasno do zrozumienia już nie raz.
Kiedy tylko dotarłem na uniwersytet odetchnąłem i wyrzuciłem z głowy zbędne myśli, wiedząc że teraz będę musiał skupić się na czym innym. Cieszyło mnie to że chociaż tutaj mogłem pozbyć się tych dokuczliwych myśli. Mogłem robić to co lubię, jednocześnie nie przejmując się czymkolwiek innym co nie miało jakiegoś większego znaczenia. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zająłem miejsce w ławce. Studia były męczące, jednak jeżeli wiązało się z czymś całe swoje życie i miało zainteresowania, chcące rozwijać w przyszłości to warto było ciężko pracować.
Mimo to w przerwie między wykładami mój wzrok utknął w jednym miejscu, wpatrując się w jakieś mało znaczące słowo napisane na drzwiach. Mój mózg niemal natychmiast uruchomił projekcję obrazów z przeszłości. Pokazał mi twój piękny, szeroki uśmiech. Twoje oczy pełne lśniących iskierek. Naszą wspólną wycieczkę w góry i to jak leżałeś na mnie, rozpatrując plany na naszą wspólną przyszłość. Pierwszy pocałunek, drobne pieszczoty i okazywanie uczuć. Szybko potrząsnąłem głową oraz zacisnąłem i otworzyłem powieki kilka razy, aby się tego pozbyć. Nie chciałem i zdecydowanie nie potrzebowałem tego widzieć i wspominać. Chwilę później wyciągnąłem jednak telefon i pierwsze co zrobiłem to wszedłem w galerię, przeglądając kilka zdjęć. Nasze wspólne zdjęcia, które zrobiliśmy razem jakiś czas temu. Byliśmy tak bardzo zakochani... Nie mam pojęcia po co było to wszystko, skoro teraz nie ma już nic. Nie rozmawiamy ze sobą, nie widujemy się, nie kochamy się tak jak kiedyś. Jedyne co mi zostało to wspomnienia i myśli, przyprawiające mnie o ból głowy. Cholera, jasna.
Miałem ochotę rzucić telefonem o ścianę, jednak nie zrobiłem tego. Zacisnąłem jedynie na nim palce, sprawdzając jeszcze czy nie otrzymałem od ciebie żadnej nowej wiadomości i schowałem go z powrotem do kieszeni. Każda kolejna minuta na uniwersytecie była dla mnie męczarnią. Nie mogłem wyrzucić cię z mojej głowy. Opanować tych wszystkich projekcji, jakie fundował mi mój własny mózg. Czułem się pobłogosławiony kiedy w końcu opuściłem ławkę i skierowałem się w stronę wyjścia.
-Yoongi!- usłyszałem czyjś głos i niemal natychmiast się odwróciłem, mrużąc oczy, chcąc dostrzec kto to. Chłodne powietrze w żaden sposób mi tego nie ułatwiało, ponieważ moje oczy przy takiej pogodzie strasznie łzawiły. Dopiero kiedy osoba podeszła bliżej rozpoznałem w niej Hoseoka.
Jung Hoseok. Właściwie nie wiedziałem do końca kim on jest. Nie wiedziałem co lubi, czego nie, jaki jest, co go interesuje. Nie wiedziałem nawet dlaczego teraz mnie zaczepia i czemu ciągle starał się zyskać moją uwagę, bo nie był to pierwszy raz kiedy nawiązywał kontakt. Jedyne co wiedziałem to to że chodził na te same zajęcia co ja i zdawałem sobie sprawę że nie da mi spokoju. Mimo wszystko nie miałem powodów, aby go nie lubić.
- Hm?- mruknąłem, ruszając do przodu kiedy już znalazł się obok mnie i schowałem dłonie do kieszeni, aby uniknąć podrażnienia ich przez zimne powietrze. Wyczuwałem bijącą od niego radość, chociaż w ogóle nie wiedziałem skąd ona się bierze. Nie widziałem naokoło nic fascynującego. Jego aura tak bardzo różniła się od mojej.
- Dzisiaj robimy imprezę na cześć rozpoczęcia nauki na uniwersytecie, chciałbyś wpaść?- spytał mnie, a w jego głosie usłyszałem nutkę podekscytowania. Zawahałem się, po czym zwolniłem, aby później całkowicie się zatrzymać i przyjrzeć się jego twarzy. Jego włosy były czarne, a ich przydługie kosmyki wydawały się wchodzić do jego kocich oczu. Twarz miał pociągłą i smukłą, a jego usta wyglądały całkiem nietypowo, szczególnie że nad jego górną wargą znajdował się mały pieprzyk. Urocze. Uznałem że wygląda to całkiem ciekawie, o ile zwyczajny mężczyzna mógł wydawać się ciekawy.
-Dzisiaj?- posłałem w jego stronę pytanie, ukrywając brodę pod szalikiem, kiedy poczułem powiew chłodniejszego powietrza- No nie wi...
-Będzie fajnie, no chodź!- przerwał mi, a ja zgromiłem go wzrokiem. Niegrzeczne zachowanie, nie lubiłem czegoś takiego. Wiedziałem że zrozumiał moją sugestię bo nerwowo przełknął ślinę i oblizał usta, po czym przygryzł dolną wargę zakłopotany. Dopiero kiedy moje oczy złagodniały zaczął mówić dalej.- Przyjdą wszyscy z naszej grupy, będzie można się zapoznać, porozmawiać. Ciekawa muzyka i trochę alkoholu jedynie dodadzą temu wszystkiemu uroku- ostatnie słowa powiedział szeroko się uśmiechając. Miałem wrażenie że strasznie chce mnie do tego przekonać, ale nie znałem powodu dlaczego tak było. Stałem tak chwilę niepewny co z tym zrobić, jednak w końcu westchnąłem sam do siebie. Starałem się przemyśleć wszystkie za i przeciw, aby nie zrobić głupoty.
- No dobra, przyjdę...- zgodziłem się po długim namyśle, stwierdzając że może będzie to coś nowego. Coś co oderwie mnie od zmartwień i pozwoli mi się rozluźnić, odpocząć. Naprawdę w to wierzyłem, a na usta wkradł mi się delikatny uśmieszek. Jak tylko Hoseok podał mi wszystkie dane odnośnie miejsca spotkania powolnym krokiem wróciłem do swojego pustego mieszkania, rzucając plecak ze wszystkimi materiałami w kąt. Było tak cicho, że miałem wrażenie iż moje myśli odbijają się od wszystkich ścian.
Usiadłem na łóżku i spojrzałem na wiadomości od ciebie, a wtedy stało się coś co sprawiło, że moje serce prawie stanęło w miejscu. Widziałem że coś piszesz, że chcesz napisać wiadomość, a trzy kropki potwierdzające to nie znikały. Wpatrywałem się w nie jak głupi, ciekawy co napiszesz, jednak nie otrzymałem nic. Nic, żadnej nowej wiadomości, która mogłaby dać mi jakąś nadzieję, podnieść na duchu, a kropki rozpłynęły się. Siedziałem tak długo, wpatrując się pustym wzrokiem w podłogę, po czym patrząc na tą sytuację uznałem że to pewnie był tylko błąd aplikacji i rzuciłem telefon na poduszki. Musiałem zacząć się szykować. Musiałem iść na tą imprezę i pozbyć się tego wszystkiego, bo wiedziałem że niedługo po prostu zwariuję.
Szybko wcisnąłem na siebie czarne spodnie z rozcięciami na kolanach i luźną, czarną koszulkę, którą tak lubiłem. Wiedziałem, że nie powinienem ubierać się całkiem na czarno, jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Takich ubrań miałem najwięcej w szafie i czułem że będą idealne na tą okazję. Jedyne co mi zostało to nastawić się psychicznie. Naprawdę nie lubiłem imprez. Wręcz nienawidziłem głośnych i wypełnionych ludźmi miejsc, ale nie mogłem ciągle pozostawać sam ze sobą. Musiałem kogoś poznać. Zacząć żyć.
Z mieszkania wyszedłem trzydzieści minut przed spotkaniem i usiadłem na ławce na przystanku, czekając na przyjazd autobusu. Droga nie była długa, więc wiedziałem że nawet jeśli wyszedłbym później to spokojnie bym zdążył. Było zimno i czułem jak moim ciałem wstrząsają dreszcze. Nawet jeśli miałem na sobie całkiem gruby płaszcz i ciepły szalik to czułem cały chłód wieczornej pogody. Westchnąłem i przyjrzałem się oświetlającym ulice latarniom oraz leżącym na mokrych chodnikach liściom. Zaskakujące jaka jesień potrafiła być interesująca, a jednocześnie przytłaczająca i smutna. Była porą roku, która wspaniale usprawiedliwiała drobne chandry i złe samopoczucia; smutek i łzy. Idealnie. Nie musiałem się z niczego tłumaczyć i sam przed sobą mogłem kłamać, że to jak się czuję jest wywołane jesienią.
Siedząc tak poczułem jak mój telefon zawibrował w kieszeni spodni, dając znak nowego powiadomienia. Z wielką niechęcią i trudem wyciągnąłem urządzenie z kieszeni, przyglądając się ekranowi, na którym wyświetlał się komunikat z portalu społecznościowego. Westchnąłem przeciągle i wlepiłem wzrok w literki.
Park Jimin dodał nowe zdjęcie.
Kiedy tylko wszedłem do klubu natychmiast poczułem smród alkoholu pomieszanego z zapachem potu tańczących tam ludzi. Było to tak ohydne, że pierwszym odruchem z jakim się spotkałem była chęć wyjścia stamtąd, ale nie mogłem. Nie teraz kiedy byłem już na miejscu. Musiałem się przemóc. Postarać. Wziąłem głęboki wdech, pozwalając aby moje nozdrza zostały podrażnione. Jedynym plusem było to że w końcu było mi ciepło i nie musiałem się zmagać z bolesnym drżeniem całego mojego ciała.
-Yoongi, tutaj!- napotkałem spojrzenie Hoseoka, który siedział przy stolika z kilkoma innymi ludźmi, których twarze jedynie kojarzyłem. Zrobił mi miejsce obok siebie, a ja od razu tam usiadłem, poprawiając swoje spodnie i koszulkę.
-Wybaczcie chwilowe spóźnienie- odezwałem się w końcu do ludzi siedzących naokoło i posłałem im nieśmiały uśmiech, opierając się.- Min Yoongi- podałem kilku z nich rękę, po czym rozejrzałem się niepewnie po całej sali, wycierając spocone dłonie o spodnie. Zdecydowanie to nie było miejsce dla mnie. Z zamyślenia wyrwało mnie jednak delikatne szturchnięcie.
- Nie stresuj się!- dźwięczny śmiech Hoseoka odbił się w moich uszach, a ja sam poczułem jak moje spięte mięśnie nieco się rozluźniają.
-Nie stresuję się- zaprzeczyłem sucho, po czym postarałem się usiąść jak najbardziej komfortowo jak tylko się dało.
- Jasne- kiwnął głową i zrobił dziobek z ust, a ja tylko prychnąłem, po czym uśmiechnąłem się pod nosem. Hoseok przywołał barmana ruchem ręki i spojrzał na mnie. Zadał mi jakieś pytanie, ale przez głośną muzykę nie do końca słyszałem. Kompletnie nie wiedziałem co powiedział.
-Słucham?- nachyliłem się do niego, a wtedy poczułem jego ciepły oddech na swoim uchu, kiedy zadawał swoje pytanie po raz kolejny. Wzdrygnąłem się, w głębi pamiętając jak to było kiedy ty zwykłeś drażnić moją skórę swoim oddechem. - Zwykłe piwo- odpowiedziałem mu, wlepiając spojrzenie gdzieś przed siebie, wzdychając.
Z biegiem czasu jednak spotkanie zaczęło się rozkręcać. Piłem i rozmawiałem, śmiałem się i trochę tańczyłem. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu nie myślałem o niczym, bawiłem się dobrze, nie pozwalając sobie nawet na najmniejszą wzmiankę o tobie w mojej głowie. Nic z tych rzeczy. Zająłem się poznawaniem ludzi, a moja uwaga pozostawała skupiona głównie na Hoseoku. Na jego ruchach kiedy tańczył, na jego uśmiechu. Śledziłem mowę jego ciała, uczyłem się jego zachowań i starałem się zapamiętać każdy najmniejszy szczegół z tej nocy. Byłem już po pięciu piwach, kiedy on nagle stwierdził że zaciągnie mnie na parkiet. Nie chciałem tam iść i opierałem się długo, ale nie uznawał żadnej odmowy, nie brał nawet tego pod uwagę. Jedyne co zrobił to bez zbędnych słów z całej siły złapał mnie za rękę i podciągnął do góry, wyciągając na sam środek parkietu. Nie minęła chwila a jego ciało zaczęło się poruszać w rytm muzyki, a jego ruchy były coraz to odważniejsze, nawet jeśli stał wśród nieznajomych sobie ludzi. Ja tak nie potrafiłem. Nie byłem w stanie pozwolić swojemu ciału na zrobienie czegokolwiek.
-Ruszaj się- wyczytałem z ruchu jego warg, a po chwili złapał mnie za ręce, poruszając moim ciałem.
Westchnąłem, ale jak tylko napotkałem jego uśmiech kąciki moich ust same podniosły się do góry. Starałem się wsłuchać w muzykę i pozwolić mojemu ciału na powolne poruszanie się w rytm melodii. Poczułem jak atmosfera między nami gęstnieje, jednak nie próbowałem tego zmieniać. Miałem wrażenie jakbyśmy byli jedynymi na parkiecie i nie wiedziałem czy było to spowodowane alkoholem we krwi czy czymś innym. Westchnąłem cicho, a kiedy dystans między nami się zmniejszył spojrzałem głęboko w jego brązowe oczy, odnajdując w nich coś czego określić nie umiałem. Skłoniło mnie to jednak do tego czego nigdy bym się nie spodziewał. Złapałem go za ramiona i powolnym ruchem przyciągnąłem go do siebie. Zawahałem się chwilę, po czym moje usta dotknęły jego warg. Ciepłe, miękkie. Miałem wrażenie, że nikt przede mną ich nie smakował, jego pocałunek był taki niezgrabny... Przez chwilę wydawało mi się to wspaniałe, jednak kiedy zamknąłem oczy przed sobą ujrzałem twoją twarz. Tak rzeczywistą i piękną, że poczułem jak moje serce zabiło o wiele mocniej i szybciej. Mimo to nie przestałem i kiedy odsunąłem się od Hoseoka zobaczyłem jego radosne oczy i pełen uśmiech, przez który sam nie mogłem powstrzymać uniesienia się moich kącików ust ku górze kolejny raz tej nocy. Coś wewnątrz mnie wyrywało się i rozrywało moją duszę oraz serce na kawałki, ale postanowiłem to zignorować, resztę wieczoru spędzając w towarzystwie Hoseoka.
W mieszkaniu byłem o godzinie trzeciej. Bez zbędnych czynności, westchnąłem i podszedłem do okna, uchylając je. Wtedy dopiero po raz kolejny tej doby wyjąłem z kieszeni telefon i wszedłem w nasze wiadomości, przewijając je o kilka miesięcy wstecz. Wszystkie te piękne wyznania i słowa "Kocham" zdawały się wydawać złudzeniem. Czymś co nigdy nie istniało. Czymś czego nie potrafiłem sobie wyobrazić, jednak po chwili zacząłem wystukiwać wiadomość, ledwo trafiając w klawisze przez błądzący we krwi alkohol.
Tęsknię za tobą. Tak cholernie tęsknię, Jiminnie...
Pod wpływem emocji rzuciłem telefonem przez pokój z całej siły i zacisnąłem szczęki, waląc pięściami kilka razy o łóżko. Uspokoiłem się dopiero chwilę później, kuląc się na łóżku i wlepiając spojrzenie przed siebie. Sam nie wiedziałem jak się czułem. Nawet jeśli spędziłem cudowną noc, w mojej głowie panowała pustka, a każde uderzenie serca wydawało się bolesne. Nie myślałem o Hoseoku ani przez chwilę, a moją głowę przewiercały wspomnienia o tobie. Nie wiedziałem dlaczego nie mogłem po prostu ruszyć do przodu tak samo jak ty. Zrobiłeś to z taką łatwością. Pomimo tak długiego czasu nie potrafiłem. Nie byłem w stanie się z tobą pożegnać. Nie potrafiłem wyrzucić cię z mojej głowy. Siedziałeś głęboko w moim sercu, każdego kolejnego dnia rozrywając je na coraz mniejsze kawałeczki. Nienawidzę tego. Park Jimin, proszę, zniknij z mojego życia. Odejdź.
To się nazywa 'Park Jimin Effect' moja droga :)))
OdpowiedzUsuńA tak serio, to gee...
Przyznam, że w niektórych momentach było za dużo opisów. Dobrze wiesz, jak bardzo nie znoszę opisów XDD Ale opo jest dobre *^* Opisy tak samo, chociaż tak jak mówiłam, w niektórych momentach jest ich trochę za dużo XD
I tak bardzo spodobał mi się moment kissa Hope'a i Yoongi'ego, to że Yoongs zobaczył Jimina i wgl ~~
Najsu, Najsu moja droga, najsu najsu T^T
~ Amy*