niedziela, 10 maja 2015

"Przepraszam"

No hej wszystkim! Jest już dosyć późno, ale nagle naszło mnie na pisanie... I powstało TO. Długość tego shot'a mnie powala, jego sens i spójność również, ale cóż... Nie zmienia to faktu, że mi się podoba, lol XD Tak więc, mam nadzieję, że aż tak bardzo beznadziejne to Waszym zdaniem nie jest, i cóż mogę jeszcze powiedzieć..? Miłego czytania życzę!   ~ Amy*
                                                       
Paring: TaeJin (V&Jin)
Rodzaj: One shot
Tytuł: "Przepraszam"

***

'Jak to się dzieje, że umieramy, zanim tak naprawdę do faktycznej śmierci dojdzie? Jak to się dzieje, że żyjąc, jesteśmy tak naprawdę martwi?'

Od tamtego czasu obserwowałem cię, wiesz? Nie opuściłem cię na krok. Byłem świadkiem tego, jak każdego dnia umierasz, nadal jednak żyjąc. Dlaczego nie mogłeś mnie posłuchać? Dlaczego nie mogłeś ruszyć dalej? Pomimo moich usilnych błagań, ty trwałeś w tej agonii, każdego dnia. Każdego dnia walczyłeś sam ze sobą. Każdego dnia sam sobie sprawiałeś cierpienie.
Dlaczego nie mogłeś o mnie zapomnieć?
Widziałem, jak rano wstajesz, bez żadnej nadziei na udany dzień. Obserwowałem, jak ruszasz do kuchni i zatrzymujesz się przy krześle. Stałeś tam przez długi czas, wpatrując się w puste miejsce.
Dlaczego nie mogłeś zapomnieć?
Oglądałem, jak każdego dnia starasz się żyć... Chociaż teraz, jak o tym myślę, to nie chodziło o życie, a raczej o przeżycie. Przeżycie tego dnia, aby wytrwać do kolejnego i tak w kółko.
Starałem się przemówić do ciebie, jednak nie mogłeś mnie usłyszeć.
Dlaczego?
Dlaczego nikt inny nie starał się ci pomóc? Dlaczego wszyscy nagle udawali nieznajomych? Dlaczego wszyscy udawali, że nie widzą, co się z tobą dzieje?
Te pytania często mnie męczyły. Teraz wydaje mi się, że oni po prostu nie chcieli tego widzieć. Nie chcieli widzieć i wiedzieć, w jakim jesteś stanie.
Jendak ja nie miałem wyjścia.
Nie mogłem tak po prostu odwrócić wzroku. Nie mogłem zamknąć oczu, bo słyszałem twój niemy krzyk. Słyszałem go każdego dnia. Każdej nocy.
Ludzie mawiają, że czas potrafi wszystko uleczyć. Na początku wierzyłem w to. Czepiałem się zdesperowany tej myśli.
Jednak mijało już tak wiele dni, tak wiele tygodni. Tak wiele miesięcy.
Myślę, że w końcu, któregoś dnia, zdałem sobie sprawę, jak bardzo naiwny byłem. Bo ty nie zapominałeś. Cierpiałeś każdego dnia.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że tak naprawdę w żaden sposób nie mogłem ci pomóc. Chciałem. I to bardzo, jednak nie mogłem. Teraz nienawidzę się za to. Tak samo jak nienawidzę się za to, że to ja byłem powodem twojego cierpienia.
Pamiętam, jak pewnego dnia wydawało się, jakby było lepiej. Wstałeś z samego rana, niemal z uśmiechem na twarzy. Ruszyłeś do kuchni i zatrzymałeś się przy krześle tylko na kilka sekund. Pomyślałem, że w końcu nadszedł ten dzień. Pomyślałem, że w końcu się uwolniłeś.
To był pierwszy raz, kiedy wyszedłeś z własnej woli z domu. Zazwyczaj wychodziłeś  tylko do sklepu, jednak tym razem skierowałeś swoje kroki w stronę parku. Byłem wtedy naprawdę szczęśliwy.
Teraz myślę, że nie powinienem był. Myślę sobie, że za każdym razem, kiedy zaczynam być szczęśliwy, dzieje się coś złego.
Tak czy siak, wtedy niczego nie podejrzewałem. Cieszyłem się, że w końcu zaczyna ci się polepszać. Wędrowałem z tobą parkowymi alejkami, pochłonięty własnymi myślami nie zauważyłem, jak bardzo drżą ci dłonie. Nie zauważyłem, że w twoich oczach przez cały czas lśnią łzy.
Domyśliłem się wszystkiego, kiedy poszedłeś w Tamto miejsce.
Nie byłem tam od dnia wypadku. Dziwnie było iść tą ulicą, ale tak naprawdę tam nie być.
Zauważyłem, jak schodzisz na pobocze. Tam, w ziemi, wbity był krzyż, razem z moim zdjęciem.
Usiadłeś naprzeciwko, uśmiechając się smutno.
"Minęło sporo czasu, hm?"
Spojrzałem się na ciebie, marszcząc brwi.
"Nie prawda, TaeTae..." - pomyślałem sobie.
Bo przecież przez cały czas byłem obok ciebie. Nie opuściłem cię choćby na sekundę. Ale ty o tym nie wiedziałeś.
Zapadła cisza, do której zdążyłem się już przezwyczaić. Bo ty rzadko do mnie mówiłeś. Szczerze mówiąc, nigdy tego nie robiłeś.
"Dlaczego?" - padło nagle z twoich ust pytanie.
Podniosłem głowę, spoglądając w twoją stronę. I wtedy właśnie zobaczyłem łzy. Otworzyłem usta, nie wiedząc, co powiedzieć.
"Dlaczego mnie okłamałeś?"
Pokręciłem głową, przymykając oczy.
"Nigdy cię nie okłamałem..."
"Obiecałeś mi! Obiecałeś, że nigdy mnie nie zostawisz!"
Podniosłem głowę, słysząc twój krzyk wymieszany ze szlochem. Poczułęm, jak oczy napełniają mi się łzami.
"To nie tak..." - szepnąłem, jednak nie mogłeś mnie usłyszeć.
Wpadłeś w szał. Przez długi czas siedziałeś tam, na poboczu, krzycząc, płacząc, machając bezsilnie pięściami.
Teraz, jak to sobie przypominam, tą obietnicę, myślę sobie, jak bardzo głupi byłem.
Jednak kiedy wypowiadałem te słowa, naprawdę w nie wierzyłem. Wierzyłem w to, co do ciebie czułem. Wierzyłem, że nigdy cię nie opuszczę. Jednak zapomniałem o tym, że przecież nie jestem nieśmiertelny.

Maszeruję teraz każdego dnia obok ciebie, jednak ty nie możesz mnie zobaczyć. Nie możesz usłyszeć mojego głosu. Nie możesz poczuć mojego dotyku.
I mimo że cię widzę i słyszę, to świadomość, że nie mogę cię poczuć, pocieszyć, dobija mnie.
Dobija mnie to, że widzę, jak bardzo każdego dnia cierpisz.
Dobija mnie to, że nie ma na twojej twarzy tego promiennego uśmiechu, którym wszystkich olśniewałeś.
Teraz, jedyne, co widzę, to rozpacz.
Rozpacz, z powodu mojej obietnicy.
Z powodu tego, że nie potrafiłem zapamiętać czegos tak oczywistego, jak to, że ludzie nie są nieśmiertelni.
Tkwię tu, nie mogąc odwrócić wzroku, zatkać uszu.
Obserwuję, jak każdego dnia umierasz, nadal jednak żyjąc i jedyne, o czym mogę myśleć, to to, jak bardzo mi przykro. Dlatego właśnie...
"Przepraszam".




7 komentarzy:

  1. Super angst!
    Mój biedny TaeTae ;c

    Wybacz ale ostatnio u mnie licho z wena na komentarze^^"
    Życzę weny~
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
  2. Super angst!
    Mój biedny TaeTae ;c

    Wybacz ale ostatnio u mnie licho z wena na komentarze^^"
    Życzę weny~
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero co znalazłam ten blog, ledwo zdążyłam przeczytać ten angst, a już wiem, że chcę więcej. Zaraz zabieram się do czytania reszty opowiadań znajdujących się tutaj. A co do "Przepraszam" - NO CUDO. Bardzo dobrze napisane. Świetnie się czyta, czego chcieć więcej? ;)

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wrrr wylogowało mnie i zniknął mi komentarz ;^; to było naprawdę dobrze napisane ^^ fakt że było smutne ;^; biedny Tae i biedny Jin on nigdy nie chciał go zostawić ;n; wgl Jin jako duch to bardzo ciekawy pomysł ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to piękne... Lubię angsy... Świetny pomysł, serio. Punkt widzenia ducha, ktory wciaz chodzi za ukochanym... Cudne

    OdpowiedzUsuń