sobota, 13 lutego 2016

Best Friend pt.2

Hej, hej drodzy ludzie! Tym razem mamy dla Was coś... specjalnego? xD Jest to inna perspektywa jednego z Naszych opowiadań, perspektywa Jimin'a. Dlatego też przed przeczytaniem tego, polecamy sięgnąć do opka 'Best Friend', ponieważ niektóre wątki są tam poruszone, a tu jest ich jakby... kontynuacja. 
No, a teraz! Dziś jest specjalny dzień, a mianowicie - Walętyłki! Z racji tego, że obydwie jesteśmy singielkami, postanowiłyśmy nie osładzać Wam tego dnia i podrzucić coś bardziej angst'owego XD Nie no żart, nic do Was, ani tego dnia nie mamy. Po prostu jakoś tak wyszło XD Tak czy siak, życzymy wszystkim miłych Walętyłek i prosimy o pozostawienie po sobie komcia! ^^    
~ Ookami i Amy*

Paring: VMin

Rodzaj: One shot
Tytuł: Best Friend pt.2
Muzyka: Ed Sheeran - Friends

***

Mam na imię Park Jimin. Jakiś czas temu skończyłem 19 lat. Mam młodszego brata i kochanych rodziców. Za rok będę studiował w jednej z najlepszych szkół w kraju. Moimi hobby są taniec i śpiew.
Nie wspomniałem o jeszcze jednej rzeczy.
Jestem zakochany w moim najlepszym przyjacielu.

~

Może wydaje się to głupie, ale taka jest prawda. Moje uczucia do Ciebie są czymś zupełnie innym i nowym. Nawet nie wiem, w którym momencie naszej znajomości moje uczucia do Ciebie się zmieniły. Czy to w ogóle możliwe? Nie wiem, jak to się stało, że zacząłeś dla mnie znaczyć jeszcze więcej niż powinieneś... Każdego kolejnego dnia wstaję, aby zobaczyć Twój piękny uśmiech i spędzić z Tobą czas. Mogą jedynie mieć nadzieję na to, że kiedyś odwzajemnisz moje uczucia...

10

Wchodząc do szkolnej auli, od razu stanąłem pod ścianą, kuląc się w sobie. Nie lubiłem poznawać nowych ludzi. Dopiero co razem z rodziną przeniosłem się do nowego miasta. Teraz wszystko było dla mnie nowe. Nie lubiłem tego.

Rozejrzałem się nieśmiało po twarzach innych dzieci. Wydawało się, jakby wszyscy się ze sobą znali. Ułożyłem usta w dzióbek, zakładając ramiona na pierś. To nie fair.
Po jakimś czasie dyrektor zaczął mówić o nowym roku szkolnym. Starałem się słuchać, jednak w pewnym momencie coś, a raczej ktoś odwrócił moją uwagę.
Po prawej stronie od miejsca, w którym byłem, otoczony grupką dzieci stał, z szerokim, kwadratowym uśmiechem chłopiec. Zamiast słuchać dyrektora, szeptał razem z innymi, a uśmiech nie schodził z jego ust ani na sekundę. Widząc go, aż sam chciałem się uśmiechnąć.
'Chciałbym się z Nim zaprzyjaźnić...' 
Po apelu każdy ruszył do przypisanej mu klasy. Podreptałem jak najszybciej do odpowiedniego pomieszczenia, żeby znaleźć sobie miejsce na samym końcu. Znalazłem miejsce w rogu sali, w ostatniej ławce przy oknie. Usiadłem na krześle i zacząłem się nieśmiało rozglądać, po twarzach innych dzieci, bawiąc się palcami, kiedy nagle chłopiec z kwadratowym uśmiechem podszedł do mnie.
- Cześć!

12

Wakacje mijały mi spokojnie i cudownie. W końcu spędzałem je z moim przyjacielem, a to było najlepszym, co mogło mnie spotkać. Uśmiechnąłem się, wygrzewając na słońcu i spojrzałem w przejrzyste niebo. Idealnie.

- Ulepmy zamek! - Usłyszałem głos Taehyung'a i spojrzałem w jego stronę. Już wykopywał dołek, aby dokopać się do wilgotniejszego piachu. Mokra grzywka opadała mu na oczy.
Zaśmiałem się i przysunąłem do niego.
- Jasne - odpowiedziałem i zacząłem kopać drugi dołek, aż po około 15 minutach powstał całkiem duży (niekoniecznie kształtny i idealny) zamek z piasku.
Podparłem dumnie ręce na bokach i wypiąłem do przodu pierś, chcąc już coś powiedzieć, gdy nagle usłyszałem radosny głos Tae.
- Teraz możesz zostać moją księżniczką, a ja będę twoim księciem! - krzyknął, łapiąc mnie za rękę i pociągnął tak, że wylądowałem tyłkiem na piasku pod zamkiem, tuż obok niego.
Zamrugałem i spojrzałem na niego.
- Ej! Czemu ja mam być księżniczką?- oburzyłem się, wybuchając śmiechem i puściłem jego dłoń. - Co ja, dziewczyna? - Przeniosłem na niego wzrok zauważając, że nad czymś się zastanawia.
- W takim razie zostaniemy walecznymi rycerzami! Będziemy mieszkać w tym zamku i walczyć ze smokami - powiedział na jednym wydechu i poderwał się z siadu. - Będziemy mieć ostre miecze i walczyć. Tak, robiąc bam!- Zamachał rękami w powietrzu jakby trzymał miecz. - I siu! Pokonani!
Patrzyłem na niego, mrugając, po czym roześmiałem się na cały głos, nie mogąc się dłużej powstrzymać
- Dobrze - wydukałem, łapiąc oddech pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu. To było niesamowite, jak szybko potrafił mnie rozbawiać.

Ostatniego dnia, wymknęliśmy się w nocy z domku letniskowego. Nie byłem co do tego przekonany, ale kiedy usiedliśmy na plaży pod niebem pełnym pięknych gwiazd, moje wątpliwości od razu odleciały. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Patrz Jiminnie, to chyba 'Wielki Wóz' - Taehyung wskazał ręką w stronę nieba, jednak kiedy przeniosłem wzrok w tamto miejsce, niczego nie zauważyłem. Nie wiedziałem o czym on mówi, więc wzruszyłem ramionami.
- Ja tam nic nie widzę - powiedziałem, przyglądając się migoczącym gwiazdom i westchnąłem.
- Jiminnie, musisz użyć wyobraźni - rzucił w moim kierunku. Nie odzywając się już, uporczywie próbowałem wypatrzyć na niebie to, co wszyscy nazywali 'Wielkim Wozem'. Myślałem, że nie dam rady, kiedy w końcu mój wzrok na niego natrafił. Na moje usta wpełznął promienny uśmiech.
- Widzę!
- Właśnie o to chodzi! Tylko dorośli polegają na swoich oczach. I dlatego są tacy beznadziejni. My mamy coś, czego oni nigdy nie zdobędą: wyobraźnię.
Pokiwałem głową i zamilkłem, wpatrując się w ciemne fale, obijające się o brzeg. Wsłuchałem się w szum morza, zastanawiając się nad słowami Taehyung'a, a w kolejnej sekundzie nad tym jakie, to wspaniałe, że był moim przyjacielem. Cieszyłem się z tego, że mogliśmy spędzić te wakacje razem. Cieszyłem się z tego, że udało mi się go poznać.
- Tae? - zagadnąłem, wpatrując się w dal.
- Hm? - poczułem jego wzrok na sobie i  uśmiechnąłem się.
- Przyjaciele na zawsze? - spytałem go i podniosłem do góry swój mały palec.
- Przyjaciele na zawsze - odpowiedział, łapiąc mój palec swoim.
Byłem szczęśliwy z tego, że mam go przy sobie.

13

- Hej, hej, a co powiesz o tej?

Spojrzałem się na stronę szkoły, którą Tae przed chwilą znalazł. Na zdjęciach wyglądała całkiem w porządku. Przejechałem wzrokiem po historii szkoły, po czym przeszedłem do zakładki z zajęciami dodatkowymi. Po przejrzeniu wszystkiego, co oferowała szkoła, wyprostowałem się.
Taehyung patrzył się na mnie ze swoim słynnym, kwadratowym uśmiechem.
- I jak?
- Wydaje się całkiem w porządku. Patrzyłeś na poziom?
Chłopak pokręcił głową, po czym ponownie nachylił się nad komputerem, szukając odpowiedniej informacji. Po jakiejś minucie wydawało się, że znalazł to, czego szukał. Wyprostował się na krześle, po czym obejrzał na mnie.
- Zapomnij - mruknął, odwracając się z powrotem w stronę komputera, wstukując nazwę kolejnej szkoły.
I tak właśnie wyglądały nasze ostatnie dni. Razem z Tae szukaliśmy jakiejś szkoły, która by obydwu przypadła do gustu, i co ważniejsze, do której obaj byśmy się dostali.
Żaden z Nas nie chciał nawet myśleć o tym, że mielibyśmy iść do szkoły osobno.

Rzuciłem się na łóżko Tae, wzdychając głośno.
Tego dnia nareszcie udało Nam się wybrać szkołę i wysłać od razu Nasze podania. Taehyung zaproponował wspólne nocowanie, żeby uczcić dwa tygodnie poszukiwań, jednak obydwaj byliśmy tak zmęczeni, że nie mieliśmy na nic siły i uznaliśmy, że pójdziemy spać, a następnego dnia coś się wymyśli do świętowania.
Poczułem, jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem.
- Yah, Jiminnie, przesuń się.
Mruknąłem niechętnie, po czym przeturlałem się na drugą stronę łóżka, robiąc miejsce dla przyjaciela.
Tae kręcił się przez chwilę, po czym w końcu uznał, że pozycja na boku jest najlepsza, podczas gdy ja leżałem na plecach, wpatrując się w ciemnościach w sufit. Starałem się opanować ponure myśli, które ciągle kłębiły się w mojej głowie.
Po kilkunastu minutach leżenia w ciszy, westchnąłem, przymykając oczy.
- Boję się - szepnąłem, starając się opanować drżenie głosu.
Poczułem, jak Taehyung przewraca się w moją stronę, jednak się nie odezwał.
Otworzyłem oczy, ponownie wpatrując się w sufit.
- Co jeśli obaj się nie dostaniemy? Co jeśli będę musiał iść sam do nowej szkoły? - Odwróciłem głowę na bok, spoglądając się na przyjaciela, a napotykając jego uważny wzrok, poczułem ucisk w piersi. - Nie chcę być znowu sam, Tae. Nie dam sobie rady. Ja nie-
- Nie pozwolę na to, żebyś był sam, Jiminnie.
Taehyung przysunął się do mnie, po czym objął mnie, przyciągając do siebie.
- Jeśli któryś z Nas się nie dostanie, to złożymy podanie gdzie indziej. Mamy czas. Nie martw się, Jiminnie. Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz?
Kiwnąłem powoli głową, wzdychając cicho.
- A przyjaciół nie można rozdzielić. Tak więc nie masz się czego bać, Jiminnie. Nie ważne, jak bardzo będziesz chciał się mnie pozbyć, ja zawsze będę obok - mruknął Tae, uśmiechając się swoim kwadratowym uśmiechem.
Roześmiałem się, całkowicie rozluźniając.
Leżeliśmy tak w przyjemnej ciszy. W pewnym momencie poczułem, jak moje powieki stają się cięższe.
- Dobranoc, TaeTae - mruknąłem sennie, ziewając.
- Dobranoc, Jiminnie.

15


Po weekendzie nadszedł kolejny poniedziałek. Nie lubiłem poniedziałków, ani trochę. Zawsze musiałem wcześnie wstawać do szkoły, kiedy wolałem pospać jeszcze dłużej. To był najgorszy dzień w tygodniu, tak jak mówili to wszyscy. Szybko się wyszykowałem i ruszyłem do szkoły sam. Tae miał dzisiaj przyjść nieco później.
Westchnąłem, a przekraczając próg szkoły poczułem, jak robię się jeszcze bardziej zmęczony. Naprawdę musiałem tu siedzieć?
Ruszyłem w stronę klasy, kiedy nagle pewne słowa mnie zatrzymały.
- Jimin jest brzydki, wygląda jak taka kluska... - usłyszałem głos dziewczyny z mojej klasy i schowałem się za szafkami, upewniając się, że mnie nie zauważyła. Stała jeszcze z dwoma innymi koleżankami dookoła.
Czy rozmawiały o mnie..?
- Jak pulpet - odezwała się druga i wszystkie trzy wybuchły śmiechem, a ja poczułem, jakby żołądek opadł mi do kolan. Nie chciałem dalej słuchać i dowiedzieć się, czy to aby na pewno nie było o mnie. Szybkim krokiem pokonałem korytarz i wszedłem do sali lekcyjnej, zajmując swoje miejsce. Cała lekcja minęła mi na wpatrywaniu się w jeden punkt i rozmyślaniu na temat tego, co usłyszałem.
Ale czy było czym się przejmować? Może to wcale nie było o mnie. Z drugiej strony nie było u nas innego Jimina.
Taehyung przyszedł do szkoły dwie godziny później. Cieszyło mnie to, bo nie chciałem tu siedzieć sam. Po porannej sytuacji miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą. Zupełnie jakby wywiercali mi dziury w plecach. Nie wiedziałem, czy tak było naprawdę, czy może po prostu sobie to wyobrażałem.

Westchnąłem cicho i spojrzałem na swoje jedzenie. Była pora lunch'u i razem z Tae siedzieliśmy na stołówce. Rozgrzebałem ryż widelcem, zamyślając się na chwilę.
Czy rzeczywiście byłem taki gruby?
Zerknąłem na swoje palce, wydawały mi się wyglądać jak grube serdelki. Wziąłem głęboki wdech i oparłem się o krzesło, odkładając widelec na bok, po czym przyjrzałem się Taehyung'owi. On był chudy, ubrania wyglądały na nim dobrze, jego palce były długie i szczupłe, a jego twarz miała ostrzejsze rysy od mojej.
- Powinienem schudnąć?- spytałem go w końcu, chociaż bardziej kierowałem to pytanie do siebie samego.
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy?- Usłyszałem jego odpowiedź i wzruszyłem ramionami, wpatrując się w jedzenie.
Zaprzeczył, ale sam nie wiedziałem dlaczego, miałem przeczucie, że powinienem zrzucić trochę na wadze. No tak, w końcu był moim przyjacielem i nie powiedziałby mi prawdy, jeżeli byłoby to coś przykrego. Poza tym Taehyung nie był taki i to była jedna z rzeczy, przez które darzyłem go naprawdę sporą sympatią. Dzwonek na lekcje wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłem się z krzesła, starając zachować chociaż odrobinę nadziei na to, że może jednak nie wszystko stracone i ten dzień nie będzie taki beznadziejny.

Czterdzieści minut później moje nadzieje całkowicie się rozwiały.
-Widziałeś go dzisiaj?- Usłyszałem czyjś głos, stojąc w jednej z kabin w łazience i zawahałem się, czy powinienem w tamtej chwili stamtąd wychodzić.
- Park Jimin'a?- odezwał się drugi głos. Na dźwięk mojego imienia moje serce automatycznie podskoczyło, co sprawiło, że chciałem zostać i dowiedzieć się, co będą mówić na mój temat.
-Tak - zaśmiała się pierwsza osoba. - Jest tak tłusty, że nie potrafił dzisiaj dotknąć swoich palcy u stóp na wf-ie.- Obydwaj się zaśmiali, a ja oparłem się o ściankę kabiny, nie wierząc, że słyszę coś takiego.
Czy ludzie naprawdę mówili takie rzeczy o mnie?
Jednak to co nastąpiło później, uderzyło mnie bardziej.
- Nie wiem, jak ten Kim Taehyung może się z nim przyjaźnić. Jimin kompletnie do niego nie pasuje. Jest żałosny. Kompletnie dwa inne światy. Współczuję Taehyung'owi.
Z tymi słowami posiadacze głosów wyszli z łazienki, a ja nie potrafiłem otrząsnąć się z osłupienia.

W drodze do domu kilka razy słyszałem od Taehyung'a pytania o to, czy coś się stało, ale zaprzeczałem, mówiąc, że po prostu jestem zmęczony. Jednak gdy tylko dotarłem do mieszkania, podciągnąłem koszulkę do góry, spoglądając na swój brzuch, który wyglądał naprawdę na pulchny. Resztę wieczoru spędziłem na płakaniu w poduszkę.
Porównywali mnie do Taehyung'a i mówili, że jestem beznadziejny. Dlaczego więc Tae miałby się ze mną dalej przyjaźnić?

Po tym wieczorze postanowiłem, że zrzucę zbędne kilogramy. Zacząłem chodzić na szkolną siłownie, spędzając tam więcej czasu. Zacząłem jeść o wiele mniej, niż jadłem zazwyczaj, ale gdy tylko zauważyłem, że wyglądam jakbym był jeszcze grubszy, a jedzenie sałaty mnie nie cieszyło, nie jadłem prawie w ogóle.
I to działało.
Chudłem, chudłem po to, aby wyglądać lepiej, aby ludzie mnie zauważyli, a w szczególności chudłem dla Tae. Chciałem, aby nadal był moim przyjacielem. Chciałem wyglądać przy nim jak najlepiej i nie przynosić mu wstydu. A może chciałem, aby spojrzał na mnie zupełnie inaczej, niż do tej pory? To było głupie myślenie, jednak od pewnego czasu czułem się zupełnie inaczej w jego obecności. Nie wiedziałem do końca o co chodziło, ale było to coś zupełnie nowego i dziwnego.

- Ty nic nie rozumiesz!- wykrzyczałem, patrząc na Taehyung'a ze złością. Ton mojego głosu zaskoczył mnie tak samo jak jego. Nigdy nie podniosłem na niego głosu, ale czułem,że teraz musiałem.
On nic nie rozumiał.
Nie wiedział, jak to jest być grubym i nie lubianym. On nigdy nie miał takich problemów. Zawsze wszyscy darzyli go sympatią.
To nie było fair.
- Nie rozumiesz! Jestem... gruby. Jestem świnią! Słyszałem, jak wszyscy tak o mnie mówią! - powiedziałem mu w końcu o tym, po raz pierwszy od dłuższego czasu czując, jak kuje mnie coś w piersi. Miałem wrażenie, jakbym miał zaraz wybuchnąć niepohamowanym płaczem.
- Jimin, o czym ty-
- Wszyscy tak o mnie mówią! Że jestem tak tłusty, że nie potrafię dosięgnąć palców stóp! Mam tego dosyć. Każdy mnie porównuje do Ciebie, a to wcale nie jest fajne! Nie mam zamiaru przestać! Będę ćwiczył, dopóki nie stanę się na tyle dobry, że mnie polubią - powiedziałem, mając zamiar wrócić do ćwiczeń. Chciałem, aby jak najszybciej stąd wyszedł i dał mi spokój.
- Jimin, co ty wygadujesz? Chcesz się wykończyć tylko dlatego, że kilka osób na ciebie krzywo spojrzało?! - słyszałem, że sam jest zdenerwowany. Bolało mnie to, że krzyczał na mnie, a ja krzyczałem na niego. Nigdy się nie kłóciliśmy, ale nie zamierzałem przestać.
- Dokładnie! A tobie nic do tego!
- W porządku! Świetnie! Jeśli ważniejsze jest dla ciebie zdanie obcych ludzi, niż słowa twojego najlepszego przyjaciela, to proszę! Zakatuj się! Ja się przestałem już tym interesować! - wykrzyczał mi prosto w twarz, po czym wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
Stałem przez chwilę osłupiały w miejscu, po czym zmarszczyłem brwi i odwróciłem się tyłem do drzwi.
- I dobrze!- odkrzyknąłem, ale dotarło to tylko do mnie.

Kiedy wróciłem do domu, nie czułem się z tym dobrze. Miałem wrażenie, jakbym zrobił coś naprawdę złego. Pokłóciłem się z Taehyung'iem i to było coś naprawdę beznadziejnego. Czułem, jak boli mnie serce i ogarnia mnie niepohamowany smutek. Nie chciałem, aby się na mnie złościł. Mimo to nie zamierzałem do niego pisać. Nie zamierzałem go przepraszać. To on przesadził! Powiedział za dużo.
Zazgrzytałem zębami, po czym szybko się przebrałem i wyszedłem.
Musiałem pobiegać.
Czułem się jakoś słabo, ale zignorowałem to, zaczynając powoli biec w stronę parku, w którym codziennie biegałem. Był już wieczór i na dworze nie było tak ciepło, mimo to było to przyjemne. W słuchawkach leciała jedna z moich ulubionych piosenek, co tylko ułatwiało mi wieczorną przebieżkę. W mojej głowie zaczęło się rodzić wiele myśli, których naprawdę nie chciałem teraz mieć. Zastanawiałem się, czy ludzie z klasy nadal o mnie rozmawiają.
Nabrałem powietrza w płuca, starając się wyrównać swój oddech i przywołałem w myślach dzisiejszy obraz Taehyung'a. Był naprawdę zły, wiedziałem to. Mało tego, był zły na mnie. Ja po prostu chciałem, aby nie musiał się za mnie wstydzić, aby ludzie nie musieli myśleć, że zadaje się z kimś tak żałosnym jak ja. Chciałem, aby wszystko było inne. Czułem się jakbym musiał mu się pokazywać z jeszcze lepszej strony.
Być dobry dla niego. Nie wiedziałem co to znaczyło.
W drugiej minucie przywołałem w głowie obraz jego uśmiechu. Od razu zrobiło mi się cieplej na to wyobrażenie i miałem wrażenie, że na moich bladych i szczupłych policzkach pojawiły się rumieńce. Nie, na pewno nie. To przez bieganie.
W pewnej chwili poczułem się, jakbym już nie miał siły biec. Pierwszy raz poczułem, że moje ciało jest naprawdę wykończone. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i potknąłem się o coś, lądując na ziemi. Dopiero chwilę później dotarł do mnie rozrywający ból w nodze. Jęknąłem głośno, łapiąc się za nią i poczułem ciepłe łzy spływające po moich policzkach. Starałem się wstać, jednak z powrotem ległem na ziemi z bólu. Potrzebowałem pomocy, mimo iż naprawdę jej nie chciałem, bo jedyną osobą, która mogła mi pomóc, był Taehyung,z którym się pokłóciłem.
Jedną ręką sięgnąłem po telefon i położyłem go obok siebie na ziemi. Zawahałem się, jednak w końcu wybrałem jego numer.
- Tak? - Nie do końca zarejestrowałem jego pierwsze słowo, przez to że skupiłem się na bólu, który mi towarzyszył kiedy dotknąłem dłonią swojej nogi. Jęknąłem cicho, pociągając nosem i zacisnąłem powieki.
- Haaalo? - powtórzył, a ja dopiero wtedy go usłyszałem.
- T-tae? - wydukałem cicho, łamliwym głosem, karcąc się za to w myślach.
- Jimin? Jimin, co się stało? Halo?
- T-tae, coś się stało z m-moją nogą. Boże, Tae, j-ja nie mogę nią ruszać... - odpowiedziałem mu i zaszlochałem, przyciskając nogę do siebie mocniej, czując kolejne uderzenie bólu.
- Jimin, gdzie jesteś?
Kiedy mu powiedziałem, od razu się rozłączył. Wiedziałem, że przyjdzie. Zawsze do mnie przychodził, kiedy go potrzebowałem.
W tym właśnie momencie poczułem wyrzuty sumienia.
Byłem okropnym przyjacielem. Tae miał rację, kiedy mówił mi te wszystkie rzeczy. Kiedy sobie to uświadomiłem, mój szloch przerodził się w płacz.
Mimo wszystko, kiedy zobaczyłem jego sylwetkę, poczułem ulgę.
- Tae, j-ja przepraszam... - wyszlochałem, nie do końca będąc pewnym, czy przepraszałem go za wcześniejszą kłótnię, za to, że musiał teraz przyjść czy za oba.
- Co się stało?
- Biegałem i byłem zmęczony i j-jakoś tak przymknąłem oczy i - i moja n-noga...
- Jimin, dlaczego nie zadzwoniłeś na pogotowie? To może być coś poważnego!
- Przepraszam, byłeś pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy - odpowiedziałem szczerze na jego pytanie.
Taka była prawda. To jego potrzebowałem w tym momencie. Mimo wszystko zauważyłem, jak wyciąga telefon i dzwoni na pogotowie. Nie chciałem tam jechać.
- Tae, przepraszam. - Zacząłem znowu, nie będąc pewien, czy wcześniej usłyszał, ale on jedynie pokręcił głową.
- Nie masz za co, dobrze, że od razu do mnie zadzwoniłeś.
- Nie o tym mówię. Przepraszam za dzisiaj. Miałeś rację. To wszystko... po prostu jestem głupi. Przepraszam - powiedziałem, a pod sam koniec mój głos ponownie się załamał, a oczy zaszły łzami. Naprawdę byłem okropny. Miałem wiele samo obwiniających się myśli, dopóki mnie nie objął. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową i pociągnąłem nosem. Czułem jego obecność i tylko to się teraz liczyło. To sprawiło, że poczułem się lepiej,  ponieważ wiedziałem, że już nie jest zły, chociaż powinien.
- W porządku, Jiminnie. W porządku.

17

- Ja... naprawdę cię lubię.
Patrzyłem oszołomiony na dziewczynę, która właśnie wyznała mi swoje uczucia. Byliśmy na tyłach szkoły. Dzisiaj rano znalazłem w swojej szkolnej szafce liścik, w którym ktoś prosił mnie o spotkanie po lekcjach. Jednak nie spodziewałem się... tego. To był pierwszy raz, kiedy coś takiego mi się przytrafiło.
Ledwo znałem tą dziewczynę. Kojarzyłem ją ze szkolnego korytarza. Była ładna i całkiem lubiana.
- Uh, j-jesteś pewna?
W myślach trzepnąłem się w głowę, jednak dziewczyna tylko przytaknęła, uśmiechając się do mnie promiennie.
I wtedy poczułem, jak rośnie mi gula w gardle.
Tak bardzo nie lubiłem sprawiać ludziom przykrości. Jednak musiałem ją odrzucić, bo przecież miałem już kogoś, kogo lubię. Nawet jeśli ta osoba nie miała bladego pojęcia o moich uczuciach.
- Oppa?
Skupiłem z powrotem na niej uwagę. Przygryzłem wargę i już miałem jej odpowiedzieć, kiedy coś mnie uderzyło. Czy naprawdę zamierzam odrzucić tak niesamowitą szansę? Przecież to dobra okazja, żeby przekonać się, czy moje uczucia co do Tae były prawdziwe. Już od dłuższego czasu podejrzewałem, że czuję do niego coś więcej niż 'przyjacielskie uczucia'. Kto wie, może było to tylko głupie, szczeniackie zauroczenie? Może najzwyczajniej w świecie wydawało mi się, że czuję coś do niego, ponieważ jako jedyny okazał mi jakiekolwiek ciepłe uczucia?
Z resztą, ta dziewczyna naprawdę była ładna. I mówiła, że mnie lubi. Coś, co nigdy przedtem się nie wydarzyło, przynajmniej nie w moim przypadku.
Spojrzałem jej po chwili w oczy, po czym, ignorując dziwny uścisk w klatce piersiowej, uśmiechnąłem się do niej.

Tydzień później cała szkoła wiedziała o tym, że jesteśmy razem. Na początku myślałem, że ludziom się to nie spodoba, jednak, o dziwo, wszyscy zawsze patrzyli się na nas z uśmiechem na ustach, mówiąc, że tworzymy 'taką ładną parę'. Musiałem przyznać, że było to miłe. Jednak to nie ich aprobaty szukałem.
Na wspomnienie mojej rozmowy sprzed tygodnia z Tae westchnąłem.

'Tae, znasz Lee Hyeri z 1C?' 
'Tą, która jako jedyna pierwszoklasistka należy do szkolnej drużyny siatkarek?'
' Tak.'
'No i co z nią?'
' Dziś po szkole powiedziała, że mnie lubi. Jesteśmy jakby... razem.'
' Oh. Gratulacje.'

I nic więcej. Sam nie wiem, czego się spodziewałem. Nie chciałem się do tego przyznać, ale miałem cichą nadzieję, że może, jeśli Taehyung zobaczy, że ktoś mnie lubi, to może poczuje się odrobinę... zazdrosny? Wiem, że to głupie. Ale nie mogłem powstrzymać nadziei, która się we mnie rodziła. Bo może, jeśli Tae uświadomi sobie, że ktoś zdołał mnie polubić w ten wyjątkowy sposób... to może uzna, że... Nie wiem. Że nie jestem taki beznadziejny? Że można się we mnie... zakochać?

Dlatego też przez kolejne dni byłem prawie że nierozłączny z moją dziewczyną. Szczególnie przy moim najlepszym przyjacielu. Zawsze, kiedy byliśmy w jego pobliżu, starałem się szeroko uśmiechać, pokazując, jak to bardzo jestem szczęśliwy z kimś innym. Jednak on nic nie mówił. Nie było po nim widać, żeby jakkolwiek się przejął tym, że spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. A ja w środku cierpiałem, starając się uśmiechać do Hyeri jak najbardziej prawdziwie.

Tego dnia razem z moją dziewczyną mieliśmy iść do klubu. Nie byłem za bardzo chętny, jednak ona nie przyjmowała do wiadomości słowa 'nie'. Tak więc o dziewiątej wieczorem stałem w dusznym, ciemnym pomieszczeniu wypełnionym głośną muzyką i wijącymi się naokoło siebie, spoconymi ciałami pijanych nastolatków.
Idealnie.
Hyeri pociągnęła mnie w stronę swoich znajomych, którzy znajdowali się na tyłach klubu. Nie znałem ani jednej osoby. Dziewczyna już po chwili śmiała się, rozmawiając, a raczej krzycząc o czymś ze swoimi przyjaciółkami. Ja natomiast znalazłem wolną kanapę w rogu pomieszczenia, na której usiadłem z ulgą, przymykając oczy.
Nie wiedziałem, ile czasu minęło, ale w pewnym momencie Hyeri zniknęła z pola mojego widzenia. Podniosłem się z kanapy, po czym podszedłem do jej znajomych.
- Hej, wiecie może, gdzie zniknęła Hyeri?! - Starałem się przekrzyczeć głośną muzykę. Dziewczyny roześmiały się głośno, ignorując moje pytanie.
Zmarszczyłem brwi, po czym przeniosłem wzrok na chłopaka, który stał obok. Ten jedynie uśmiechnął się do mnie głupawo, po czym pokazał głową na coś za moimi plecami. Odwróciłem się i ujrzałem Hyeri, która obściskiwała się z jednym ze swoich 'znajomych'. Otworzyłem szerzej oczy, po czym ruszyłem w ich stronę, jednak czyjaś ręka na moim ramieniu mnie powstrzymała. Chłopak z wcześniej pokręcił jedynie głową, po czym puścił moje ramie.
- Nie ma sensu. Już się tobą znudziła. Z resztą, nikt nie sądził, że ktoś taki jak ty zdoła zabawić ją na długo. Jesteś zbyt nudny.
Po tych słowach chłopak najzwyczajniej w świecie odszedł, zostawiając mnie oszołomionego na środku parkietu.
W następnej chwili kierowałem się w stronę wyjścia z klubu.
Do domu dotarłem jakiś kwadrans przed jedenastą. Wchodząc do swojego pokoju, od razu rzuciłem się na łóżko. W głowie nadal rozbrzmiewały mi słowa chłopaka z klubu.
'Już się tobą znudziła'
'Jesteś zbyt nudny'
Zacisnąłem szczękę, wpatrując się bezradnie w sufit. Nie byłem nawet na nią zły. Przecież to nie tak, że cokolwiek do niej czułem. Nawet jeśli się starałem, nie potrafiłem zapomnieć o moich uczuciach do Taehyung'a.
Na myśl o moim przyjacielu poczułem, jak do moich oczu napływają łzy.
Boże, byłem taki żałosny... Jak ktoś taki jak Tae mógł kiedykolwiek polubić kogoś takiego jak ja... Sama ta myśl mnie zabolała. Skoro nawet Hyeri, która twierdziła, że ma do mnie jakieś romantyczne uczucia znudziła się mną, to jak Taehyung miałby kiedykolwiek uznać, że jestem w jakikolwiek sposób... interesujący?
Poczułem, jak po policzkach spływają pierwsze łzy.
Już po chwili szlochałem żałośnie w poduszkę. Po omacku wyciągnąłem z kieszeni telefon i napisałem wiadomość do przyjaciela:

"TaeTae...mógłbyś do mnie przyjść..? Teraz. Proszę." 


Nawet jeśli to on był powodem mojego płaczu, to i tak chciałem być blisko niego. Kolejna rzecz, która udowadniała, jak bardzo byłem żałosny.

Niedługo potem zjawił się Taehyung, a widząc, w jakim jestem stanie, od razu złapał mnie w ramiona, pozwalając mi się wypłakać.
A ja wtuliłem się w jego szyję, wdychając jego zapach, jakby była to jedyna rzecz, która mogła mnie ocalić od całkowitego popadnięcia w rozpacz.
- Ona... mnie zdradziła, Tae. - Udało mi się w końcu wydusić, po tym, jak odsunąłem się kawałek od niego.
Chciałem mu powiedzieć więcej. Chciałem mu wyznać swoje myśli. Powiedzieć, że skoro nie byłem wystarczająco dobry dla niej, to jakbym mógł być wystarczająco dobry dla niego. W tamtej chwili zapragnąłem nagle, aby o wszystkim się dowiedział. O tym, że go kocham. O tym, jak sprawia, że jestem szczęśliwy i zrozpaczony w tym samym czasie.
Jednak milczałem.
Pozwoliłem mu ponownie wziąć mnie w swoje ramiona. Pozwoliłem mu przez resztę nocy pocieszać się, chociaż tak naprawdę nie potrzebowałem żadnych słów. Wystarczyło mi, że po prostu tam był.

~

Mam na imię Park Jimin. Jakiś czas temu skończyłem 19 lat. Mam młodszego brata i kochanych rodziców. Za rok będę studiował w jednej z najlepszych szkół w kraju. Moimi hobby są taniec i śpiew.
Nie wspomniałem o jeszcze jednej rzeczy. Jestem zakochany w moim najlepszym przyjacielu.
Przez pewien czas zastanawiałem się, od czego to wszystko się zaczęło. Od kiedy zacząłem czuć do Ciebie coś więcej, aż w końcu dotarło do mnie. Uświadomiłem sobie, że to, co do Ciebie czuję, nie rodziło się powoli. To od zawsze gdzieś tam było. Od momentu, kiedy ujrzałem twoją uśmiechniętą twarz na szkolnym korytarzu.
I wiem, że Ty zapewne nigdy do mnie czegoś więcej nie poczujesz. Ale wystarczy mi, że zawsze jesteś obok. Nawet jeśli w tym samym czasie moje serce łamie się na milion drobnych kawałków.









2 komentarze:

  1. O mój Boże.... VMiny.... moje kochane maleństwa!! TT^TT
    Dziubki wy moje! Błagam wyznajcie sobie swoje uczucia! Musicie być razem! Tak batmrdzo do siebie pasuje cie! *.* ♡
    Proooszę ~ napiszcie do tego happy end!
    Mój synuś musi być z moim braciszkiem!! MUSZĄ! A oh god, Tak bardzo ich od zawsze shippuje...
    I biedny, zakompleksiony Chimuś.. ;c Najbardziej boli mnie fakt, że w rzeczywistości ten Pysiek też ma takie kompleksy T.T Dobrze, że ostatnio nabrał pewności siebie ale to jak bardzo się katował z dietą mi strasznie mnie dobija ;c
    Ugh! Tyle miłości dla was moje dziubki! <3 ♡ <3 ♡

    Dziewczyny, super ff! Zarówno 1 jak i 2 cz.^^ Dlatego ładnie was proszę, napiszecie kolejny rozdział z happy endem?^^ Proszę!!

    Wszystkiego naj z okazji Walentynek~ ^.-
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
  2. Omgg xDD zaczęłam to czytać i pierwsze co mi przyszło do głowy to to że już to czytałam, ale wtedy pomyślałam chwilę i bum pierwsza część była ze strony Tae i jak skończyłam tą to moja pierwsza reakcja była: oni muszą być razem. Ogarnijecie się nom i powiedzcie o swoich uczuciach. Potrzebuje trzeciej która będzie takim pięknym fulffem proszę c: wgl bardzo mi się podoba z ukazaniem w sumie tej samej historii od innej strony... biedny Jiminnie z problemami plus mam wrażenie że w tej części Tae jest taki nieosiągalny, a w poprzedniej taki był Jimin więc gratuluję takiego odczucia bo bardzo dużo tutaj pomogło ^^
    Życzę powodzenia i czekam na więcej c:

    Wasza kochana teściowa xDD

    Joke telefon mi podpowiedział teściową...

    Wasza kochana eLJot c:

    OdpowiedzUsuń